Jest wesoło.
Cóż za tytuł posta, padam.
No ale taka prawda, cóż.
Dziś jest środa, prawda?
Poniedziałek dniem ciężkim jest zawsze i wszędzie, wolne popołudnie warto więc zawsze i wszędzie wykorzystać na relaks, czyt. skajping i te sprawy.
NATKA!!!! WASZE JEST BARDZIEJ KOMPROMITUJĄCE, WIĘC ZACHOWAM JE DLA SIEBIE ;>
Wtorek. To było wczoraj? Fuck, tracę rachubę czasu, mylę wtorek z środą, a środę z piątkiem. Cóż, bywa. To gorsze niż z wakacje!
A więc, nieważne- wczoraj po zajęciach poszliśmy spacerkiem ( taaaa, " króciutki spacerek!" ehe, jasne :D ) do Muzeum Marynarki Wojennej, czy coś w tym stylu.
Patrzcie, jaki czad:
Niesamowite wrażenie. Tak przemyślana konstrukcja, położenie, atrakcje, że naprawdę warto było tam pójśc i doświadczyć.
A i tak najlepsze było wszystko to, co można było "pomacać" , szturchnąć, wypróbować samemu! Mam na myśli na przykład symulatory: wielki, cholernie ciężki karabin maszynowy ( PRAWDZIWY!!! - nie dla małej dziewczynki jak ja, ale oczywiście musiałam się o tym przekonać sama, a jakby! ) a na ekranie przed Tobą nadciąga atak lotniczy. Poczuj się jak bohater i wal ile wlezie! ;)
Oczywiście małe dzieci nie przepuszczą żadnej okazji. Robimy samolociki z papieru i puszczamy do celu? No dawaj.
Są różne mundury do przymierzenia? A dlaczego nie?!
Bylibyśmy wspaniałą armią, nie do pokonania. :D
( ja oczywiście jak zawsze nie całkiem poważna, naturalny wyraz twarzy czyli głupi uśmiech- życie.!)
Potem wleźliśmy wszyscy do jakiegoś okrętu wielkiego, żelastwo cholerne, ale bardzo ciekawie to wszystko wyglądało. Choć trochę strasznie, jakoś Titanica przypominało, gdy zalewała go woda :D
Hm, co było dalej? O 18 miała się zacząć taka wielka wspólna impreza, dla wszystkich osób z Erasmusa, które są już w Tallinnie. Hahahaha, o 18 to my wygramoliliśmy się z okrętu! Głodni i zmęczeni, więc nastało pytanie: ЧТО ДЕЛАТЬ?! ( " szto dzielat' / CO ROBIĆ?! ) Część osób poszła do sklepu, a stamtąd prosto do tego klubu, a druga, mniejsza grupka- w tym też ja- poszliśmy do akademika. Marzyłam o umyciu włosów ( ^^ ) i zjedzeniu czegokolwiek.
Także wejście smoków nastąpiło dopiero koło 19.20, a co tam, że prawie 1,5 godziny spóźnieni! NIEWAŻNE.
Niby "impreza integracyjna", a i tak siedzieliśmy "między swoimi". Piwko, śmiechy-chichy i te sprawy, potem była "szczęśliwa godzina", czyli złapałam się na mojito za free ( MOJITO! <3 ), przekomarzanie się co jest centrum Europy ( Prawda, że centrum Europy jest Polska, tak? A nie żadne Czechy?! ^^ ) potem, hmmm, późno już było- poszliśmy do drugiego baru, na sziszę. ( jakkolwiek się to pisze.) Przynieśli nam jakiś arabski dzban z rurką, a ja nie mam pojęcia, jak się z tego korzysta! Heheh, trzeba być Agusią.
Koniec końców- udało się, było fajnie.
I nawet nie byłam zmęczona całym dniem jakoś bardzo! Mogłabym siedzieć jeszcze, a o 24 już wróciliśmy.
Kwestia wprawy, chyba. ;]
DZIŚ!!!
Dziś przywitał nas deszcz.
[ O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni....jesienny?! Cóż. Wiedziałam, na co się piszę, wybierając Estonię. Tutaj nie złota, polska jesień. Witaj, Jesień! ;) ]
Zaopatrzona w gumiaczki i płaszczyk Czerwonego Kapturka wyruszyłam z paczką na zajęcia [ POLECAM WAM TĄ PIOSENKĘ! http://www.youtube.com/watch?v=goFXe_8H0hk opowiada ona mniej więcej o kolesiu z zbyt wysokim ego, który każdego dnia miał inną dziewczynę. Bywa! ]
, potem była przerwa na kawkę i ciasteczko, a następnie- na chwilę wyszło słonko!- ruszyliśmy na podbój tallińskiego zoo. ŁAAAAAAA, dlaczego tak dużo zwierzaków było pochowane? Albo za kratami, gdzie nie mogłam ustawić ostrości, albo w ogóle daleko- NO DLACZEGO?! :<
Dobrych zdjęć mam na palcach policz, chlip.
Myszki, żółwie, słonie, nosorożce... A gdzie papugi?! A gdzie motyle?!
Cóż. Wszech i wobec mówię, że zoo we Wrocławiu nie ma sobie równych. ;)))
I dla Ewelinki specjalnie- słodziutki ryś! <3
trochę krzywy i denne kolory, ale nie poradzę. :<
W międzyczasie pożyteczne okazały się moje seksi gumiaczki i różowy parasol w kropki, bo lunęło jak z cebra.
Potem- autobus, sklep, gonienie tam i z powrotem, cudowna kawa iiiiiiii mamy wolne.
I jest wesoło. (...)
Trzymajcie się cieplej, niż Tallinn w strugach deszczu!
No ale taka prawda, cóż.
Dziś jest środa, prawda?
Poniedziałek dniem ciężkim jest zawsze i wszędzie, wolne popołudnie warto więc zawsze i wszędzie wykorzystać na relaks, czyt. skajping i te sprawy.
NATKA!!!! WASZE JEST BARDZIEJ KOMPROMITUJĄCE, WIĘC ZACHOWAM JE DLA SIEBIE ;>
Wtorek. To było wczoraj? Fuck, tracę rachubę czasu, mylę wtorek z środą, a środę z piątkiem. Cóż, bywa. To gorsze niż z wakacje!
A więc, nieważne- wczoraj po zajęciach poszliśmy spacerkiem ( taaaa, " króciutki spacerek!" ehe, jasne :D ) do Muzeum Marynarki Wojennej, czy coś w tym stylu.
Patrzcie, jaki czad:
Niesamowite wrażenie. Tak przemyślana konstrukcja, położenie, atrakcje, że naprawdę warto było tam pójśc i doświadczyć.
A i tak najlepsze było wszystko to, co można było "pomacać" , szturchnąć, wypróbować samemu! Mam na myśli na przykład symulatory: wielki, cholernie ciężki karabin maszynowy ( PRAWDZIWY!!! - nie dla małej dziewczynki jak ja, ale oczywiście musiałam się o tym przekonać sama, a jakby! ) a na ekranie przed Tobą nadciąga atak lotniczy. Poczuj się jak bohater i wal ile wlezie! ;)
Oczywiście małe dzieci nie przepuszczą żadnej okazji. Robimy samolociki z papieru i puszczamy do celu? No dawaj.
Są różne mundury do przymierzenia? A dlaczego nie?!
Bylibyśmy wspaniałą armią, nie do pokonania. :D
( ja oczywiście jak zawsze nie całkiem poważna, naturalny wyraz twarzy czyli głupi uśmiech- życie.!)
Potem wleźliśmy wszyscy do jakiegoś okrętu wielkiego, żelastwo cholerne, ale bardzo ciekawie to wszystko wyglądało. Choć trochę strasznie, jakoś Titanica przypominało, gdy zalewała go woda :D
Hm, co było dalej? O 18 miała się zacząć taka wielka wspólna impreza, dla wszystkich osób z Erasmusa, które są już w Tallinnie. Hahahaha, o 18 to my wygramoliliśmy się z okrętu! Głodni i zmęczeni, więc nastało pytanie: ЧТО ДЕЛАТЬ?! ( " szto dzielat' / CO ROBIĆ?! ) Część osób poszła do sklepu, a stamtąd prosto do tego klubu, a druga, mniejsza grupka- w tym też ja- poszliśmy do akademika. Marzyłam o umyciu włosów ( ^^ ) i zjedzeniu czegokolwiek.
Także wejście smoków nastąpiło dopiero koło 19.20, a co tam, że prawie 1,5 godziny spóźnieni! NIEWAŻNE.
Niby "impreza integracyjna", a i tak siedzieliśmy "między swoimi". Piwko, śmiechy-chichy i te sprawy, potem była "szczęśliwa godzina", czyli złapałam się na mojito za free ( MOJITO! <3 ), przekomarzanie się co jest centrum Europy ( Prawda, że centrum Europy jest Polska, tak? A nie żadne Czechy?! ^^ ) potem, hmmm, późno już było- poszliśmy do drugiego baru, na sziszę. ( jakkolwiek się to pisze.) Przynieśli nam jakiś arabski dzban z rurką, a ja nie mam pojęcia, jak się z tego korzysta! Heheh, trzeba być Agusią.
Koniec końców- udało się, było fajnie.
I nawet nie byłam zmęczona całym dniem jakoś bardzo! Mogłabym siedzieć jeszcze, a o 24 już wróciliśmy.
Kwestia wprawy, chyba. ;]
DZIŚ!!!
Dziś przywitał nas deszcz.
[ O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni....jesienny?! Cóż. Wiedziałam, na co się piszę, wybierając Estonię. Tutaj nie złota, polska jesień. Witaj, Jesień! ;) ]
Zaopatrzona w gumiaczki i płaszczyk Czerwonego Kapturka wyruszyłam z paczką na zajęcia [ POLECAM WAM TĄ PIOSENKĘ! http://www.youtube.com/watch?v=goFXe_8H0hk opowiada ona mniej więcej o kolesiu z zbyt wysokim ego, który każdego dnia miał inną dziewczynę. Bywa! ]
, potem była przerwa na kawkę i ciasteczko, a następnie- na chwilę wyszło słonko!- ruszyliśmy na podbój tallińskiego zoo. ŁAAAAAAA, dlaczego tak dużo zwierzaków było pochowane? Albo za kratami, gdzie nie mogłam ustawić ostrości, albo w ogóle daleko- NO DLACZEGO?! :<
Dobrych zdjęć mam na palcach policz, chlip.
KOCHAM TĄ ŻABĘ!!!! Chyba najlepsze zdjęcie z dziś. -_-
Cóż. Wszech i wobec mówię, że zoo we Wrocławiu nie ma sobie równych. ;)))
I dla Ewelinki specjalnie- słodziutki ryś! <3
trochę krzywy i denne kolory, ale nie poradzę. :<
W międzyczasie pożyteczne okazały się moje seksi gumiaczki i różowy parasol w kropki, bo lunęło jak z cebra.
Potem- autobus, sklep, gonienie tam i z powrotem, cudowna kawa iiiiiiii mamy wolne.
I jest wesoło. (...)
Trzymajcie się cieplej, niż Tallinn w strugach deszczu!
WOW -muzeum wymiata ♥
OdpowiedzUsuńI ta żabka ♥
Super zdjęcia !
Ty tam na studia pojechałaś, a ja czytam to jakbyś pojechała na wakacje xD
Żabcię kocham <3
OdpowiedzUsuńHahah, tak Ci powiem, że też tak póki co się czuję, jakbym była na wakacjach ;))
Ale już od września to się zmieni. Nie wiem jak bardzo, ale pewnie znacznie- jesień przyjdzie i te sprawy.. ^^
Aga salutuje się nie tą ręką.!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńA co do rysia. Słodki! jak wszędzie na świecie!
Całuski:)
M i E
Ja chyba byłam na modłę rosyjską, ale łapy sobie uciąć nie dam, że mam rację :DDD
UsuńFajnie, dodałam tu megadługi komentarz i zapomniałam zaznaczyć, że anonimowy, zajebiście...
OdpowiedzUsuńKontynuując poprzedni. Nie pamiętam co pisałam, więc napiszę po skrócie to, co pamiętam.
OdpowiedzUsuńByło coś o tym, że dziękuję za to że nie dałaś mojego skrina z skype bo był kompromitujący jak cholera, szczególnie ten z okularami :D
O tym, że wrażenia w muzeum musiały być zabójcze i chociaż to nie moje tematy na pewno mnie też by sie spodobało.
Ano, i o tym żebyśmy się wybrały do zoo, ale chciałabym żeby nam bardziej dopisała pogoda niż Tobie teraz.
I jeszcze pisałam, że szkoda że się uśmiechnęłaś bo mielibyście zajebiste zdjęcie i że jeden z chłopaków na zdjęciu wygląda jak główny bohater GTA :D
i że nauczę Cię jak korzysta się z sziszy ;*
Uf, kiedyś uporałam się. Ale jestem zła!
N.
OOOOJ CHAMSTWO!!! nie lubię tego :<
Usuńlubię nasz skrin ze skajpa. ;] bardzo!
gdzie się wybierzemy do Zoo? Wrocław polecam, a w Kraku dawno nie byłam.
aaaaach, ja to zawsze spieprzę co nie? czasem nie potrafię być poważna, WYBACZ :D
który tak wygląda?
Jest szisza w Wado? ;>
Też Cię kocham! <3