Saaremaa.

Ledwo żywa, ale za wcześnie na spanie, więc korzystam z weny, siadam i piszę.
Właśnie wróciliśmy z weekendowego wypadu na największą wyspę Estonii- Saaremeę.
Polecam nasz hit, znany już na pamięć: http://www.youtube.com/watch?v=FDutO-3lzpE :))

Ten wyjazd naprawdę dużo mi daje.  Mogę tyle zobaczyć, że to przechodzi moje wyobrażenia.
Estonię będę miała zwiedzoną niemalże w całości wzdłuż i wszerz!

Z Tallinna autobusem jechaliśmy jakieś 1,5 godziny, a potem promem płynęliśmy na wyspę Muhu, a z niej, już mostem, na Saaremeę.
Wow, czadowo było na promie. Wiatr we włosach, włosy w gębie.... :D ale jakie wrażenia.
Zwiedzanie wysp było taką wycieczka objazdową: jedna atrakcja, godzinkę lub pół, potem jedziemy dalej, kolejna atrakcja etc.

Widziałam prawdziwe wiatraki, a nawet byłam w środku!

O, jakaś kukła nawet mnie dusiła. Ale ja jak zawsze SMAAAAJL.

( wspominam chronologię, oglądając zdjęcia :D )

Mimo, iż jestem człowiekiem gór, lubię widok morza, ten pierwszy, nieznudzony i świeży.
Zatrzymaliśmy się na dłużej przy klifach. O mamo. Stromizna, aż strach patrzeć w dół. Ale dotarliśmy do takiego bardziej bezpiecznego miejsca, gdzie była pomocnicza lina i za jej pomocą można było się po skałkach osunąć na dół, na sam brzeg morza.
Kto odważny, kto odważny?!
Jeden facet, drugi... A Fiedia myśli: O KURDE! TOŻ TO MOGĄ BYĆ DOBRE ZDJĘCIA! SZTUKA WYMAGA POŚWIĘCEŃ! No więc dawaj, a co tam.
Ale.... pf, łatwizna. Nic strasznego ta wspinaczka. Z resztą- przecież jestem z Polski! ( jako argument na wszystko! )

A to już z dołu:
Imponująco.
Tu godzinka, tam godzinka i tak uzbierało się na wieczór.
Mieszkaliśmy w genialnym miejscu: jakiś skansen normalnie! Domki pod strzechą, żuraw i studnia, snopy zboża....
( największą sensacją były..... [ wybaczcie kolokwializm, ale tego nie da się inaczej :D ) kible. Kible na modłę dziury w skrzyni, a w dodatki, żeby tak śmiesznie było, to nie było tam wody, tylko ziemia. Taka jak do kwiatków jakby. I zamiast spuszczać- zasypywało się ziemią. O JA P******* ,F******* CRAZY!!! ]

Za to za największą atrakcję saunę.
ŁAAAAAAAA, BYŁAM W PRAWDZIWEJ ESTOŃSKIEJ DYMNEJ SAUNIE ( coś a la ruska bania ) !!!!! Ciemno jak w dupie, a gorąco jak w piekle. Wszyscy siedzą na ławeczkach i się gotują na parze, raz po raz wylewając na siebie kubeł zimnej wody. By wyżyć! :D

Praży się tak parę minut, a potem wio na pole! - i oblewasz się lodowatą wodą z węża ogrodowego ( po godzinie 22 rzecz jasna to wszystko! ) i z powrotem do sauny.
O jaaa, zakochałam się, definitywnie. To było boskie.

Potem.... poszliśmy do głównego domku... się integrować. I tak zeszło, strach mówić do której. ( Pytanie retoryczna- dlaczego jestem tak zmęczona, że padam na ryj?! ^^ ) Nieważne więc. :D

Rano po śniadanku wyruszyliśmy dalej.
Aa, to mój nowy przyjaciel, Felix.
Niestety musiałam go pozostawić tam, gdzie mieszka. :<

Potem był jakiś zameczek.

O, taki. Niestety nazwy nie pamiętam. W tym zameczku było wszystko: muzeum średniowiecza, Wojny Północnej i ofiar stalinizmu. Ale w sumie dość ciekawe, zwłaszcza, jak dla mnie, to ostatnie.

Potem obiadek, jestem Pani Pankejks, miło mi, potem nie wiem co, bo spałam, a jeszcze potem ( BOŻE, WIDZISZ MOJĄ POLSZCZYZNĘ A NIE GRZMISZ! ) mini zoo. Strusie, lamy, zebry, kangury i koniki. Łaaaa, rzecz jasna Agusia zachwycona, bo zwierzaczki, no a jakby.

Piękny portrecik, nieprawdaż? :))

Potem.. nastała burza, więc biegiem wracaliśmy do autobusu i w stronę Tallinna. Prom i już ( prawie jak ) w domu.

O, pokażę Wam << MORDOR >> , sztorm się zbliżał:
Piękne. I znowu wiatr we włosach, a włosy w gębie, ale naprawdę fajnie płynie się promem, w ogóle nie czuć kołysania, ani niczego podobnego.

Uf. To na tyle z moich retrospekcji, dość obfitych po minionym weekendzie.
Ale było super, naprawdę.
Padam na ryj, ale warto.








Komentarze

  1. Świetnie opisujesz - czuję się jakbym tam była :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I o to chodzi! :)))
      cieszę się, że się podoba!

      Usuń
  2. Świetnie, że tak dużo zwiedzasz.
    Cieszymy się razem z Tobą.
    P
    M
    B

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsze zdjęcie i Mordor robią wrażenie. Fajnie, że tak opisałaś. Na początku weszłam i pomyślałam - łeee, nie będę tego czytać bo takie to długie...
    ale przeczytałam dosłownie w chwilę, wciągnęło mnie.
    N.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na prom Cię ciągnie? Do Tallinna kursują od nas! ;>
      hahaha, to co długie nie znaczy, że złe :D
      więc czytaj, czytaj zawsze! :*

      Usuń
  4. PISZ NOWĄ NOTKĘ CHÓJÓ.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty