Do szkoły...matoły.
Również zaliczam się do osłów, bo do szkoły już poszłam.
W Polsce zacząłby się dla mnie najpiękniejszy miesiąc wakacji! ;o ale Maaała. SAMA CHCIAŁAŚ- mityguję samą siebie.
Wczoraj, jak setki uczniów i studentów w Estonii- rozpoczęłam z nimi nowy rok szkolny/ akademicki.
Było bardzo uroczyście, ale jakoś bardziej byłam skupiona na tym, że jest mi przeraźliwie zimno. Taaaa, wypindrzyła się, a nie pomyślała, że może na przykład nagle lunąć jak z cebra. Heloooł, JESTEŚMY W ESTONII, TUTEJSZA POGODA JEST GORSZA NIŻ W ANGLII!
Koniec końców sponiewierało mnie wczoraj porządnie. W każdym wymiarze. NIENAWIDZĘ PONIEDZIAŁKÓW jako dewiza na wszystko.
Samym wieczorem to już wszystkie te kosmiczne sytuacje typu spóźnienia i przeciwności losu były po prostu śmieszne. ( a może to tylko był śmiech przez łzy? jak u Gogola! ) Coś jak utopienie telefonu w morzu.
Gdybym była w domu ( ok, nie- gdybym miała rolki... ****GDYBYM MIAŁ GITAAARĘĘĘ..***- ) to poszłabym się wyżyć, rozładować wszystkie źle skumulowane emocje. Już nawet w swej desperacji byłam gotowa iść pobiegać! ALE BYŁO ZA ZIMNO, HEH.
Więc poszłam spać.
Dziś już o niebo lepiej.
Leniwie, spokojniej.
I wrześniowe słonko nam przyświeciło. CZUĆ JESIEŃ, czy tego chcę, czy nie. Póki jest słońce, jest pięknie. Trzeba naładować akumulatorki. Zima będzie długa i ciemna. Ale to dopiero nadejdzie, CARPE DIEM.
Dziś pierwsze zajęcia. LITERATURA NA DOBRY POCZĄTEK, jak miewam. :)
( nie mam dziś zdjęć, nadrabiam pogrubioną czcionką. ^^ )
Wykładowca- jak chyba każdy zajmujący się profesjonalnie literaturą- JEST TROCHĘ POSTRZELONY, ale już nie mogę doczekać się, jak się wszystko rozkręci, JAK BĘDZIEMY CZYTAĆ JESIENINA I BUŁHAKOWA, i Cwietajewą, i nawet Achmatową i w ogóle, jajjaaaj, jaram się tym. :)))
Mam tylko nadzieję, że z czytaniem nadążę, bo wszystko miło i fajnie, a spis lektur jednak obowiązuje. ;>
Jutro rosyjski. Dopiero o 16, znowu będę się lenić jak kocur całe przedpołudnie.
Nie no, mam parę załatwień, trzeba będzie ruszyć tyłek wcześniej. NIE JAK MI SIĘ ZACHCE, TYLKO KO-NIECZ-NIE!!!
No. Nie ma to jak skuteczna automotywacja.
A tak w ogóle...
DZIŚ MIJA RÓWNY MIESIĄC ODKĄD WYJECHAŁAM Z DOMU. Równiuteńki.
Jak sobie o tym pomyślę... to.. ech. Lepiej nie zaczynać myśleć. ;)
Łapać chwile.
Jeszcze jakieś nieco ponad 3, 5 miesiąca ( słownie: trzy i pół miesiąca... ) i znowu zobaczę moich Najbliższych, moje Kotiki, mój Dom.. i wszystko, co najbliższe sercu.
Godzina 20:33- idę pić kawę.
PAPAPA!
Życzcie mi smacznego.
Nie trzeba.
I tak będzie. ;>
W Polsce zacząłby się dla mnie najpiękniejszy miesiąc wakacji! ;o ale Maaała. SAMA CHCIAŁAŚ- mityguję samą siebie.
Wczoraj, jak setki uczniów i studentów w Estonii- rozpoczęłam z nimi nowy rok szkolny/ akademicki.
Było bardzo uroczyście, ale jakoś bardziej byłam skupiona na tym, że jest mi przeraźliwie zimno. Taaaa, wypindrzyła się, a nie pomyślała, że może na przykład nagle lunąć jak z cebra. Heloooł, JESTEŚMY W ESTONII, TUTEJSZA POGODA JEST GORSZA NIŻ W ANGLII!
Koniec końców sponiewierało mnie wczoraj porządnie. W każdym wymiarze. NIENAWIDZĘ PONIEDZIAŁKÓW jako dewiza na wszystko.
Samym wieczorem to już wszystkie te kosmiczne sytuacje typu spóźnienia i przeciwności losu były po prostu śmieszne. ( a może to tylko był śmiech przez łzy? jak u Gogola! ) Coś jak utopienie telefonu w morzu.
Gdybym była w domu ( ok, nie- gdybym miała rolki... ****GDYBYM MIAŁ GITAAARĘĘĘ..***- ) to poszłabym się wyżyć, rozładować wszystkie źle skumulowane emocje. Już nawet w swej desperacji byłam gotowa iść pobiegać! ALE BYŁO ZA ZIMNO, HEH.
Więc poszłam spać.
Dziś już o niebo lepiej.
Leniwie, spokojniej.
I wrześniowe słonko nam przyświeciło. CZUĆ JESIEŃ, czy tego chcę, czy nie. Póki jest słońce, jest pięknie. Trzeba naładować akumulatorki. Zima będzie długa i ciemna. Ale to dopiero nadejdzie, CARPE DIEM.
Dziś pierwsze zajęcia. LITERATURA NA DOBRY POCZĄTEK, jak miewam. :)
( nie mam dziś zdjęć, nadrabiam pogrubioną czcionką. ^^ )
Wykładowca- jak chyba każdy zajmujący się profesjonalnie literaturą- JEST TROCHĘ POSTRZELONY, ale już nie mogę doczekać się, jak się wszystko rozkręci, JAK BĘDZIEMY CZYTAĆ JESIENINA I BUŁHAKOWA, i Cwietajewą, i nawet Achmatową i w ogóle, jajjaaaj, jaram się tym. :)))
Mam tylko nadzieję, że z czytaniem nadążę, bo wszystko miło i fajnie, a spis lektur jednak obowiązuje. ;>
Jutro rosyjski. Dopiero o 16, znowu będę się lenić jak kocur całe przedpołudnie.
Nie no, mam parę załatwień, trzeba będzie ruszyć tyłek wcześniej. NIE JAK MI SIĘ ZACHCE, TYLKO KO-NIECZ-NIE!!!
No. Nie ma to jak skuteczna automotywacja.
A tak w ogóle...
DZIŚ MIJA RÓWNY MIESIĄC ODKĄD WYJECHAŁAM Z DOMU. Równiuteńki.
Jak sobie o tym pomyślę... to.. ech. Lepiej nie zaczynać myśleć. ;)
Łapać chwile.
Jeszcze jakieś nieco ponad 3, 5 miesiąca ( słownie: trzy i pół miesiąca... ) i znowu zobaczę moich Najbliższych, moje Kotiki, mój Dom.. i wszystko, co najbliższe sercu.
Godzina 20:33- idę pić kawę.
PAPAPA!
Życzcie mi smacznego.
Nie trzeba.
I tak będzie. ;>
Myślałam,że kawa pierwsze wpada do żołądka(mówiąc brzydko)u Ciebie krąży od razu w żyłach,rozbawiłaś mnie tym.Zdjęcia super!Całuski:)MiE
OdpowiedzUsuńJestem kosmitą- od razu do żył i zamiast krwi! :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podobają! :)))