Leniwie.
Witam z miesiącem wrześniem!
Nie ma to jak smak popołudniowej kawy. I ciasteczek Kaleva. ( najlepsze słodycze w Estonii, moje nowe uzależnienie, 42 centy dziennie :D ) Mmmmm. Raj.
Mam trochę czasu, bowiem gotuję sobie obiad. Ziemniaczki, warzywka i jakieś gotowe kotleciki a'la hamburgerki. Ujdzie w tłumie. Preferuję naleśniki, jak wszem i wobec wiadomo, ale dziś w końcu niedziela! :D
I tak zwana wolna chata, mogę śpiewać i nikt nie ucierpi. :D kurde, nawet dobry humor mam! Bardzo dobry! I dużo energii. ( zapewne po ciastkach. ) I natchnienie. Koniec końców: jest super.
Nie to, co tydzień temu, kiedy weszłam do akademika, a wieczorem chciało mi się beczeć, bo wszystko było BEEE.
Dziś jest o niebo lepiej.
Może trochę zdążyłam już przywyknąć do nowego miejsca. Do nowych ludzi.
Wczoraj robiłyśmy małe przemeblowanie, walnęłam sobie mój estoński plakat na ścianę, kupiłam koszyczek na graty i od razu jest jakoś przyjemniej. W końcu.. przede mną perspektywa patrzenia na te ściany i burdel przez 4 miesiące, trzeba więc jakoś sobie to miejsce umilić, przywłaszczyć, nadać cech indywidualnych.
Tak w ogóle to kupiłam dziś pocztówki!!
Nareszcie znalazłam na to chwilkę. ;) Może dojdą za miesiąc. -_-
Połaziłam sobie jeszcze po sklepach, jednocześnie robiąc samej sobie dzień dobroci dla zwierząt i kupując sobie spodenki w groszki. A co tam, 5 euro mnie nie zbawi, a będę miała oryginalnie ESTONIAN STAJL.
( w międzyczasie zdążyłam pochłonąć swój obiad, ale to szczegół. [ LUBIĘ SZCZEGÓŁY.] )
W piątek wieczorem wybrałam się na imprezę dla Politechniki ( TUT ). Szczegół ( znowu! ), że tylko ja i Romane wcale nie byłyśmy studentkami TUT, tylko TU. ( Tallinn Uniwersity ). Po prostu mamy dobrych znajomych ( SIĘ NAZYWA MIEĆ WTYKI GDZIE TRZEBA! ) i wmieszałyśmy się w tłum.
Wszyscy ubrani w kolory estońskiej flagi ( dresscode ) z taką że samą wymalowaną na policzku- wyglądało to bosko. :D
Razem z Vereną; lubię to zdjęcie. :D
Potem, ostatnim autobusem- do którego wlazło chyba ze 100 osób, nie wiem jakim cudem ruszyliśmy i -dojechaliśmy szczęśliwie do centrum!W końcu piątek, cóż więc robić.
Niestety, do akademika pieszkom za daleko, ( toż to niestety nie Endla.! ) trzeba było w 5 osób się na taksówkę złożyć.
Ha, to jest fenomen. Wracać około 3, a budzić się przed 8- wypoczętą, radosną i pełną energii. To lepsze, niż spać 10 godzin.
Wczoraj w pokoju miałyśmy wielkie sprzątanie. Gdzieś już o tym tam wyżej chyba pisałam, także powtarzać się już nie będę.
Wieczorem z Kasią wybrałyśmy się nad morze. NIE NALEŻY MI UFAĆ, LUBIĘ SIĘ BOWIEM GUBIĆ. ( i sprowadzać na manowce. ) Koniec końców morze po raz kolejny zaliczone.
To samo miejsce sprzed tygodnia, gdzie świętowaliśmy ostatnią nockę.
Jakże inne wszystko po tych siedmiu dniach.
Jutro rozpoczęcie roku.
Nie czuję tego, za nic w świecie. ;O
Dopiero teraz się zacznie!
Ech.
I tak to jest stworzyć coś z niczego. Bo w sumie mało się działo, a tekstu nagle mam nie wiadomo ile. O, mam wierszyk na zakończenie:
LANIE WODY.
Tak to tylko humaniści z krwi i kości,
oderwani od rzeczywistości
potrafią.
Trzeba mieć jednak nasrane.
Pozdrawiam! ^^
Nie ma to jak smak popołudniowej kawy. I ciasteczek Kaleva. ( najlepsze słodycze w Estonii, moje nowe uzależnienie, 42 centy dziennie :D ) Mmmmm. Raj.
Mam trochę czasu, bowiem gotuję sobie obiad. Ziemniaczki, warzywka i jakieś gotowe kotleciki a'la hamburgerki. Ujdzie w tłumie. Preferuję naleśniki, jak wszem i wobec wiadomo, ale dziś w końcu niedziela! :D
I tak zwana wolna chata, mogę śpiewać i nikt nie ucierpi. :D kurde, nawet dobry humor mam! Bardzo dobry! I dużo energii. ( zapewne po ciastkach. ) I natchnienie. Koniec końców: jest super.
Nie to, co tydzień temu, kiedy weszłam do akademika, a wieczorem chciało mi się beczeć, bo wszystko było BEEE.
Dziś jest o niebo lepiej.
Może trochę zdążyłam już przywyknąć do nowego miejsca. Do nowych ludzi.
Wczoraj robiłyśmy małe przemeblowanie, walnęłam sobie mój estoński plakat na ścianę, kupiłam koszyczek na graty i od razu jest jakoś przyjemniej. W końcu.. przede mną perspektywa patrzenia na te ściany i burdel przez 4 miesiące, trzeba więc jakoś sobie to miejsce umilić, przywłaszczyć, nadać cech indywidualnych.
Tak w ogóle to kupiłam dziś pocztówki!!
Nareszcie znalazłam na to chwilkę. ;) Może dojdą za miesiąc. -_-
Połaziłam sobie jeszcze po sklepach, jednocześnie robiąc samej sobie dzień dobroci dla zwierząt i kupując sobie spodenki w groszki. A co tam, 5 euro mnie nie zbawi, a będę miała oryginalnie ESTONIAN STAJL.
( w międzyczasie zdążyłam pochłonąć swój obiad, ale to szczegół. [ LUBIĘ SZCZEGÓŁY.] )
W piątek wieczorem wybrałam się na imprezę dla Politechniki ( TUT ). Szczegół ( znowu! ), że tylko ja i Romane wcale nie byłyśmy studentkami TUT, tylko TU. ( Tallinn Uniwersity ). Po prostu mamy dobrych znajomych ( SIĘ NAZYWA MIEĆ WTYKI GDZIE TRZEBA! ) i wmieszałyśmy się w tłum.
Wszyscy ubrani w kolory estońskiej flagi ( dresscode ) z taką że samą wymalowaną na policzku- wyglądało to bosko. :D
Razem z Vereną; lubię to zdjęcie. :D
Potem, ostatnim autobusem- do którego wlazło chyba ze 100 osób, nie wiem jakim cudem ruszyliśmy i -dojechaliśmy szczęśliwie do centrum!W końcu piątek, cóż więc robić.
Niestety, do akademika pieszkom za daleko, ( toż to niestety nie Endla.! ) trzeba było w 5 osób się na taksówkę złożyć.
Ha, to jest fenomen. Wracać około 3, a budzić się przed 8- wypoczętą, radosną i pełną energii. To lepsze, niż spać 10 godzin.
Wczoraj w pokoju miałyśmy wielkie sprzątanie. Gdzieś już o tym tam wyżej chyba pisałam, także powtarzać się już nie będę.
Wieczorem z Kasią wybrałyśmy się nad morze. NIE NALEŻY MI UFAĆ, LUBIĘ SIĘ BOWIEM GUBIĆ. ( i sprowadzać na manowce. ) Koniec końców morze po raz kolejny zaliczone.
To samo miejsce sprzed tygodnia, gdzie świętowaliśmy ostatnią nockę.
Jakże inne wszystko po tych siedmiu dniach.
Jutro rozpoczęcie roku.
Nie czuję tego, za nic w świecie. ;O
Dopiero teraz się zacznie!
Ech.
I tak to jest stworzyć coś z niczego. Bo w sumie mało się działo, a tekstu nagle mam nie wiadomo ile. O, mam wierszyk na zakończenie:
LANIE WODY.
Tak to tylko humaniści z krwi i kości,
oderwani od rzeczywistości
potrafią.
Trzeba mieć jednak nasrane.
Pozdrawiam! ^^
Ale cudowny zachód słońca *.*
OdpowiedzUsuńI te światła miasta <3 Zakochałam się ♥
To życzę powodzenia w nowym roku akademickim :D
Były kombinacje, by wyszło, jak należy! ;))
OdpowiedzUsuńDziękuję!
Ja Ci życzę udanego ostatniego miesiąca wakacji! :))))
Pisze się "ZDĄŻYŁAM".
OdpowiedzUsuńT lub S - wybierz sobie :)
UPS. WSTYDZĘ SIĘ SAMA ZA SIEBIE.;x
OdpowiedzUsuńzbyt wiele rzeczy i języków ostatnio mi się miesza. ;))