Poranna wena.
Witajcie!
Po ostatniej dawce zdjęć ( jednym się to spodobało bardziej, drugim mniej; zależało mi pokazać jak najwięcej tego, by można było się poczuć znów jak na spacerze ze mną :)) ) dziś robimy post i będzie sam tekst, same refleksje!
Czy tego ktoś chce, czy nie, o. ^^
Po powrocie z Pitera za cholerę nie mogłam się odrobić. JAK WE ŚNIE ŻYŁAM?- czy to dlatego, czy po prostu tak się złożyło wszystko na kupkę...
Musiałam zająć się przygotowaniami do prezentacji na gramatykę historyczną- pasjonująca " Pskowska Sądowa Gramtota" - niby proste, opowiedzieć tylko o tym pamiętniku 10 minutek.. ale skłamałabym mówiąc, że się tym wcale nie przejęłam. Przyłożyłam się więc, chciałam, by wypadło jak najlepiej.
Wysiłek się opłacał, zostałam nawet pochwalona! Ale to był jakiś cud- sama sobie się dziwiłam, że tak łatwo i sprawnie mi z tym poszło! :)
To było w piątek.
W piątek pisałam też dyktando z ortografii, którego perspektywa też nieco na mnie ciążyła, gdyż bardziej przykładałam się do historycznej. Mniejsze zło.
( IDĘ CHRONOLOGICZNIE OD KOŃCA :D )
Czwartek upłynął na przygotowaniach, środa też...
We wtorek znowu byłyśmy na zajęciach z j. polskiego dla Rosjan. ( cóż za kombinacja! ) fajne uczucie- opowiadać o tych Tatrach i Bieszczadach i widzieć, z jakim zainteresowaniem słuchają tego inni.
Wracamy ( ŚPIEWAJĄC PO DRODZE " HEJ! HEJ SOKOŁY...! " ) a tu od razu mail od prowadzącej te zajęcia: " Dziewczyny! Gratulacje! Było świetnie! "
Stwierdziłyśmy, że im mniej się człowiek przykłada ( TERMINY GONIĄ ) to tym lepiej wychodzi. ^^
Miło tak.
W poniedziałek ( ło, to już dawno jakoś było! ) po raz pierwszy spotkaliśmy się praktycznie całą, polską grupą. Pod koniec listopada na uczelni organizowany będzie tzw. " INTERNATIONAL DINNER " czyli obiad międzynarodowy i chcemy zaprezentować tam Polskę- chcieliśmy się więc spotkać, by omówić najważniejsze rzeczy odnośnie tego.
JAAAK NAM SIĘ WSZYSTKIM ZEBRAŁO! :)
"Sokoły", debaty na temat co kto ugotuje jakieś filmiki promujące Polskę ... I tak stwierdziliśmy wszyscy zgodnym tonem:
" KURDE. TA POLSKA TO JEST NAPRAWDĘ FAJNA! A JAKA ŁADNA! "
Ja już dawno o tym wiedziałam, ale miło, że potwierdzili to wszyscy. :D
Jutro 11.-go listopada, z okazji Dnia Niepodległości planujemy się spotkać znowu!
( też się nam zebrało- dwa miesiące po rozpoczęciu Erasmusa :D Cóż. Lepiej późno niż wcale! )
Wczoraj byłyśmy na PODWÓJNIE POLSKICH urodzinach. ( Dwóch Polaków świętowało. )
Czyli koniec końców- bardzo polsko-towarzyski tydzień za nami.
Męczący był ten tydzień. Wyszłam w piątek przed 18 z tej ortografii i tak sobie głębiej oddychnęłam. Nareszcie bezkarnie mogę sobie odpocząć, przez jakiś czas mogę się cieszyć świętym spokojem.
Bo potem to już się zacznie na całego. ;>
Trzeba czytać lektury, z początkiem grudnia czeka mnie Laponia; wracam w poniedziałek 9.12, a dzień później mam egzamin z literatury, TRZEBA BĘDZIE ZABŁYSNĄĆ; w swoje urodziny mam zaliczeniowe dyktando z ortografii, dzień później o 8:30 ( !! ) zaliczenie z historycznej....
PRZELECI.
Ważne, by się coś działo.
A dziać będzie się na pewno.
Może wyjdzie słonce ( JESTEM SCEPTYCZNA CO DO SŁOŃCA-W LISTOPADZIE- W TALLINNIE, ALE W CUDA WIERZYĆ TRZEBA ) to wybiorę się na jakiś spacer po Starym Mieście, na zdjęcia. :)
Miłej niedzieli Wam życzę!
PS. Moja data świruje- pisze, że notka opublikowana w sobotę, a to JAWNE KŁAMSTWO, gdyż jest niedziela, 10. 11. 2013, godzina 9:36!!!
Po ostatniej dawce zdjęć ( jednym się to spodobało bardziej, drugim mniej; zależało mi pokazać jak najwięcej tego, by można było się poczuć znów jak na spacerze ze mną :)) ) dziś robimy post i będzie sam tekst, same refleksje!
Czy tego ktoś chce, czy nie, o. ^^
Po powrocie z Pitera za cholerę nie mogłam się odrobić. JAK WE ŚNIE ŻYŁAM?- czy to dlatego, czy po prostu tak się złożyło wszystko na kupkę...
Musiałam zająć się przygotowaniami do prezentacji na gramatykę historyczną- pasjonująca " Pskowska Sądowa Gramtota" - niby proste, opowiedzieć tylko o tym pamiętniku 10 minutek.. ale skłamałabym mówiąc, że się tym wcale nie przejęłam. Przyłożyłam się więc, chciałam, by wypadło jak najlepiej.
Wysiłek się opłacał, zostałam nawet pochwalona! Ale to był jakiś cud- sama sobie się dziwiłam, że tak łatwo i sprawnie mi z tym poszło! :)
To było w piątek.
W piątek pisałam też dyktando z ortografii, którego perspektywa też nieco na mnie ciążyła, gdyż bardziej przykładałam się do historycznej. Mniejsze zło.
( IDĘ CHRONOLOGICZNIE OD KOŃCA :D )
Czwartek upłynął na przygotowaniach, środa też...
We wtorek znowu byłyśmy na zajęciach z j. polskiego dla Rosjan. ( cóż za kombinacja! ) fajne uczucie- opowiadać o tych Tatrach i Bieszczadach i widzieć, z jakim zainteresowaniem słuchają tego inni.
Wracamy ( ŚPIEWAJĄC PO DRODZE " HEJ! HEJ SOKOŁY...! " ) a tu od razu mail od prowadzącej te zajęcia: " Dziewczyny! Gratulacje! Było świetnie! "
Stwierdziłyśmy, że im mniej się człowiek przykłada ( TERMINY GONIĄ ) to tym lepiej wychodzi. ^^
Miło tak.
W poniedziałek ( ło, to już dawno jakoś było! ) po raz pierwszy spotkaliśmy się praktycznie całą, polską grupą. Pod koniec listopada na uczelni organizowany będzie tzw. " INTERNATIONAL DINNER " czyli obiad międzynarodowy i chcemy zaprezentować tam Polskę- chcieliśmy się więc spotkać, by omówić najważniejsze rzeczy odnośnie tego.
JAAAK NAM SIĘ WSZYSTKIM ZEBRAŁO! :)
"Sokoły", debaty na temat co kto ugotuje jakieś filmiki promujące Polskę ... I tak stwierdziliśmy wszyscy zgodnym tonem:
" KURDE. TA POLSKA TO JEST NAPRAWDĘ FAJNA! A JAKA ŁADNA! "
Ja już dawno o tym wiedziałam, ale miło, że potwierdzili to wszyscy. :D
Jutro 11.-go listopada, z okazji Dnia Niepodległości planujemy się spotkać znowu!
( też się nam zebrało- dwa miesiące po rozpoczęciu Erasmusa :D Cóż. Lepiej późno niż wcale! )
Wczoraj byłyśmy na PODWÓJNIE POLSKICH urodzinach. ( Dwóch Polaków świętowało. )
Czyli koniec końców- bardzo polsko-towarzyski tydzień za nami.
Męczący był ten tydzień. Wyszłam w piątek przed 18 z tej ortografii i tak sobie głębiej oddychnęłam. Nareszcie bezkarnie mogę sobie odpocząć, przez jakiś czas mogę się cieszyć świętym spokojem.
Bo potem to już się zacznie na całego. ;>
Trzeba czytać lektury, z początkiem grudnia czeka mnie Laponia; wracam w poniedziałek 9.12, a dzień później mam egzamin z literatury, TRZEBA BĘDZIE ZABŁYSNĄĆ; w swoje urodziny mam zaliczeniowe dyktando z ortografii, dzień później o 8:30 ( !! ) zaliczenie z historycznej....
PRZELECI.
Ważne, by się coś działo.
A dziać będzie się na pewno.
Może wyjdzie słonce ( JESTEM SCEPTYCZNA CO DO SŁOŃCA-W LISTOPADZIE- W TALLINNIE, ALE W CUDA WIERZYĆ TRZEBA ) to wybiorę się na jakiś spacer po Starym Mieście, na zdjęcia. :)
Miłej niedzieli Wam życzę!
PS. Moja data świruje- pisze, że notka opublikowana w sobotę, a to JAWNE KŁAMSTWO, gdyż jest niedziela, 10. 11. 2013, godzina 9:36!!!
Komentarze
Prześlij komentarz