Synestezje.


Dziś będzie krótko i zwięźle, przekładając obraz nad słowa.
I synestezyjnie smakując miód miodunki. 
( mniam mniam, to maślane masło i trawiasta trawa. ŻYWE ŻYCIE! - jak to kiedyś napisałam w pracy rocznej z literatury na temat " Portretu Pięknej Damy w wczesnej poezji Aleksandra Błoka". )

Żyję, ostatnio dowiedziałam się, że jestem zdrowa jak koń- każdego konia może zakłuć w boku, ale już po staremu: byle szybciej, byle mocniej, adrrrenalina jak na rolkach.

Poza tym?
RUSAŁKĘ ZNOWU CIĄGNIE DO LASU. Każdego słonecznego dnia.
Mam się dobrze.
Chcę mieć już tytuł tego śmiesznego licencjata; "to przez studia jestem taka znerwicowana!" - oto do jakiej konkluzji kiedyś doszłam.
TYLKO LAS DZIAŁA NA MNIE JAK MELISA. 











Bywajcie!! 

Komentarze

  1. Szkoda że tylko las,może trzeba rozejrzeć się szerzej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są jeszcze łąki i pola! ;) i stokrotki w trawce do których ewentualnie można się pochylić :D
      I domowa kawcia i mruczenie kotików, o!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty