Lux perpetua.

* Lux perpetua- z cudowno-wspaniało-wychwalanej pod niebiosa łaciny tyle co " nieustające światło " ( bądź też wieczyste; przyjmijmy jednak pierwszą wersję.
Tak mi się skojarzyło ( nie tylko z tym, że poczytałabym sobie znowu Reynevana, mą miłość ) ze zdjęciami, które wczoraj udało mi się zrobić. 

Dawno nie pisałam. 

Sesję zdałam, sesję ( i wszystkie smutki ) opiłam ( utopiłam w kieliszku wódki ), a moje trzyletnie studiowanie podsumował wpis w USOSie " zakończyłaś studia na tym etapie ". Tyle z teorii, co do praktyki- pozostaje jeszcze jeden, jedyny, ostatni ( ale cholerny, bo najważniejszy ) egzamin we wtorek- egzamin licencjacki. 

Mój biedny, styrany mózg ( nie-renifer ) nie przyjmuje już jednak ani grama wiedzy. Ma dość. Ale się nie poddaje. :) 

Cała banda dzieciarnia wczoraj rozpoczęła już wakacje, a ja czekam na ten wtorek jak na ścięcie. Mam nadzieję, iż:
1) zdanie tego będzie tylko formalnością,
2) dostanę pytanie miłe memu sercu i się nie zbłaźnię,
3) nie zwariuję.

Szczytem moich marzeń byłyby pytania o rosyjski folklor, typy bohaterów u Dostojewskiego i historię języka SCS. SZCZYTEM.
Ale że cuda zdarzają się rzadko, lub, jak to w moim wypadku bywa- są pechowe- chyba nie mam na co liczyć, bo na pewno będzie wprost odwrotnie. ( znając życie, zapyta mnie o fuj-Czechowa i fuj-słowotwórstwo czy coś w tym stylu. ;p )

Dla odmóżdżenia parę zdjęć ( zaś ) mam. 


Z serii: moje Koty, bardziej leniwe niż ja. 
Śpią i jedzą, a ja jeszcze dodatkowo prócz tego udaję, że się uczę. 


Gimnastyka śpiochów. :D





Kwiatuszki moje piękne, wielbione. 


Aaaaa, aaaa takie u nas wróbelki były! Odleciały. Wierzę w to, że szczęśliwie, mimo czyhających na nie niebezpieczeństw. :< 



Znowu Kotiki. 
Leńmy się dalej.
Piąteczka!!! ( czyt. ŁAPA!!!) 





A takie są małe koticzki.
Szukam modeli, na moje nie mam co liczyć, bo zostały przecież pozbawione możliwości posiadania potomstwa.




Ha! sprzątałam kiedyś swoje skoroszyty z kserówkami.
Odnalazłam swoje pierwsze zadanie z rosyjskiego- gdy już, po jednej parze zajęć, opanowaliśmy alfabet, mieliśmy przepisać tekst z książki, by ćwiczyć pismo.
Masa błędów i literówek, ale tak jakoś... sentymentalnie mi się zrobiło, gdy to odnalazłam. :)))))


No.
Biorąc przykład z Kotów robię wszystko, co mogę. Wczoraj jednak chciałam się jakoś przemóc, wymyśliłam więc, że pójdę się pouczyć nad rzekę.
Wzięłam siostrę, kuzynkę ( dodatkowo skończyło się jeszcze na drugiej kuzynce i cioci :D ) i poszłam. O dziwo, nawet skończyłam po raz drugi czytać swoje notatki, a w dodatku zrobiłam parę fajnych zdjęć. Owych lu perpetua, bo słonko ładne efekty tworzyło. 


W takich to rejonach się lenię.
Czytaj: UCZĘ.
I opalam ryj. 
( Tworzę nowe piegi. )



Martynka przyszła. 






Tu Ewelina. 




Impresjonistycznie.


Tu się jakieś dwa z zeszłego tygodnia zaplątały. Po burzy, poleciałam za tęczą, niestety, tęcza jest szybsza. 




Miau.
To chyba na tyle. 

Liczę, że 1.lipca będę się cieszyć i świętować.
Chyba mi się troszkę należy.
Z resztą- też chcę mieć już wakacje! :)))) 






Komentarze

  1. Zdjęcia jak zwykle prześliczne ♥

    Życzę powodzenia :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!! <3

      A powodzenie się przyda, aczkolwiek za to nie dziękuję, by nie zapeszyć :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty