Szary dzień.
Jaa, prawie połowa września.
Gdzie to wrześniowe światło? Gdzie babie lato i kropelkowe pajęczynki?
Więcej deszczu i szarości, aniżeli chociaż kapeczki najpiękniejszych wrześniowych detali.
Ale to dopiero pół miesiąca, trzeba mieć nadzieję, że jego druga połowa będzie bardziej pogodna i przyjemna.
Czas upływa mi na pracach domowych, wszystkie brzoskwinki chociażby pływają już w kompocikach, półki uginają się od wszelakich soków, dżemów i innych przetworów; a reszta dnia leci na sprawdzaniu w głupim systemie USOS, czy wreszcie mój dyplom ukończenia licencjatu jest do odbioru. NIE, NIE JEST.
Planu zajęć na razie również nie ma.
Chciałabym już mieć spokojną głowę i nie rozmyślać, czy zimą będę kwitła na mrozie w oczekiwaniu na zajęcia,a potem na busa.
Już chciałabym trochę iść na studia, ruszyć ten zastały móżdżek, wysilić do myślenia i do działania.
Owszem, może i jestem pożyteczna w domu, ale brakuje mi rosyjskiego świerkania.
Nie ma kto mi odświerkać.
Robię zdjęcia, łażę po polach i czekam na złotą jesień.
Parę słonecznych momentów uchwyconych na zdjęciach:
PERFEKCYJNA LISOPEŁA!!!!
Sama nie wiem, dlaczego tak się tym zdjęciem zachwycam, ale uważam, że ma coś w sobie.
Jest takie wewnętrznie mrrrau.
Gdzie to wrześniowe światło? Gdzie babie lato i kropelkowe pajęczynki?
Więcej deszczu i szarości, aniżeli chociaż kapeczki najpiękniejszych wrześniowych detali.
Ale to dopiero pół miesiąca, trzeba mieć nadzieję, że jego druga połowa będzie bardziej pogodna i przyjemna.
Czas upływa mi na pracach domowych, wszystkie brzoskwinki chociażby pływają już w kompocikach, półki uginają się od wszelakich soków, dżemów i innych przetworów; a reszta dnia leci na sprawdzaniu w głupim systemie USOS, czy wreszcie mój dyplom ukończenia licencjatu jest do odbioru. NIE, NIE JEST.
Planu zajęć na razie również nie ma.
Chciałabym już mieć spokojną głowę i nie rozmyślać, czy zimą będę kwitła na mrozie w oczekiwaniu na zajęcia,a potem na busa.
Już chciałabym trochę iść na studia, ruszyć ten zastały móżdżek, wysilić do myślenia i do działania.
Owszem, może i jestem pożyteczna w domu, ale brakuje mi rosyjskiego świerkania.
Nie ma kto mi odświerkać.
Robię zdjęcia, łażę po polach i czekam na złotą jesień.
Parę słonecznych momentów uchwyconych na zdjęciach:
PERFEKCYJNA LISOPEŁA!!!!
Sama nie wiem, dlaczego tak się tym zdjęciem zachwycam, ale uważam, że ma coś w sobie.
Jest takie wewnętrznie mrrrau.
Kwiatuszkowo, moje ulubione.
Łiiii, żaba! Mój książę!
Mały dinozaur.
Ale urodzaj na rzadko spotykane zwierzaczki!
Żabka, jaszczur, a teraz mały jeżyk!
I niedzielne ognisko nad rzeką.
Nie ma to jak jabłko z ogniska, o jaaaa.
Ziemniaki, które uwielbiam, przy jabłku jednak wymiękają.
Wesoło, kolorowo.
Oby tak zawsze było.
Jeżyk jest przesłodki ♥
OdpowiedzUsuńUwielbiam oglądać Twoje zdjęcia, są takie piękne i pełne kolorów :)
Ja już znam swój plan...lepiej wolałabym go nie znać :((
Ajj, dziękuję Ci! <3
UsuńW zimie zawsze cierpię na niedosyt kolorów, także zbieram archiwum, by mieć czym się pocieszać :)
Nie pocieszyłaś mnie :< a że UJ to UJ więc na pewno będzie jeszcze gorzej u mnie! :D