Słotno.

Znowu dawno nie pisałam.
Tak jakoś leci szybko. Dom-uczelnia-dom; w międzyczasie jem-śpię-czytam-lenię się i już się nam listopad kończy.

Byle do grudnia- moja z uporem powtarzana mantra. Grudzień taki piękny, tak żyć się chce, byle do świąt i te sprawy.

Zimno się zrobiło. Słotno, Nie wiem czy takie słowo istnieje w języku polskim, ale wzorem Leśmiana- wymyślam odpowiednie neologizmy. Ponuro i mokro. Całe szczęście, te obślizgłe ślimaki wlazły już w swoje dziury. Byle mi tylko tulipanów w ziemi nie pożarły, bo nie będę oszczędzać na soli- obiecuję!!! Tfu, zaraza, tfu!
Czuje się zimę w powietrzu.
Przyroda zamarła, aparat rejestruje jedynie kolejne miny puszystych do granic niemożliwości Kotików, doceniam bogactwo swojego całorocznego archiwum.

Wiosny się chce.
Po grudniu to już tylko wiosny. Zawsze takie pocieszenie, że jak wraca się po świętach, w styczniu- na uczelnię i do codzienności- dnia już nie ubywa i z każdym wschodem słońca jest tylko lepiej, jaśniej, przyjemniej.

Trzymajcie się ciepło tym chłodnym wieczorkiem! :) 

Komentarze

Popularne posty