Lutowo.
Już luty.
Miesiąc luty, tak bardzo przeze mnie oczekiwany. Liczę ( a raczej głęboko wierzę ) na to, że przyniesie mi DUŻO DOBRYCH WRAŻEŃ. Jak najlepszych wrażeń! :)
8 DNI W DOMU- 12 DNI W ROSJI- 8 DNI W DOMU, po czym przychodzi do nas marzec, a MARZEC= WIOSNA. Czyż to nie jest wspaniała perspektywa?!
Definitywnie jest.
Boże, jak ważne jest pozytywne nastawienie.
Umarłabym bez niego.
Zakopałabym się w liściach i zimowała jak jeże.
Chciałabym już zrzucić z siebie zimowe palto i ubrać lekki płaszczyk koloru czerwonego.
( Anegdotka: po tym płaszczyku ludzie mnie poznają: - Aga, widziałam Cię pod galerią jak szłaś; ja jechałam tramwajem i poznałam Cię po Twoim czerownym płaszczu! MIŁO, ŻE JESTEM ROZPOZNAWALNA. Albo: - Po tych Twoich żółtych rajstopach z daleka wiem, że to Ty idziesz! :D Beka. )
Marzę o tym, koloru mi trzeba.
Jest dobrze, nad wyraz dobrze. Może to zasługa dzisiejszego słońca, które mnie obudziło.
I błękitu nieba.
To jest tak, że CAŁY DZIEŃ STAJE SIĘ JAKBY UWARUNKOWANY GENETYCZNIE.
O, takie to proste.
Niby na środę mam naukę... Ale do środy daleko, mam czas...
Zarabiam na życie ( na wyjazd!! :D ) i oglądam stare zdjęcia; pławam w tych zdjęciach, rozpływam się nad nimi... Czyli czytajcie: tkwię w archiwum, gdyż z nowości... same koty. I nic więcej.
Ale to już niedługo. ;>
Chcecie trochę moich staroci?
Młodziutki Vincencik. Czyli zdjęcie ma 4,5 roku. :D
Miesiąc luty, tak bardzo przeze mnie oczekiwany. Liczę ( a raczej głęboko wierzę ) na to, że przyniesie mi DUŻO DOBRYCH WRAŻEŃ. Jak najlepszych wrażeń! :)
8 DNI W DOMU- 12 DNI W ROSJI- 8 DNI W DOMU, po czym przychodzi do nas marzec, a MARZEC= WIOSNA. Czyż to nie jest wspaniała perspektywa?!
Definitywnie jest.
Boże, jak ważne jest pozytywne nastawienie.
Umarłabym bez niego.
Zakopałabym się w liściach i zimowała jak jeże.
Chciałabym już zrzucić z siebie zimowe palto i ubrać lekki płaszczyk koloru czerwonego.
( Anegdotka: po tym płaszczyku ludzie mnie poznają: - Aga, widziałam Cię pod galerią jak szłaś; ja jechałam tramwajem i poznałam Cię po Twoim czerownym płaszczu! MIŁO, ŻE JESTEM ROZPOZNAWALNA. Albo: - Po tych Twoich żółtych rajstopach z daleka wiem, że to Ty idziesz! :D Beka. )
Marzę o tym, koloru mi trzeba.
Jest dobrze, nad wyraz dobrze. Może to zasługa dzisiejszego słońca, które mnie obudziło.
I błękitu nieba.
To jest tak, że CAŁY DZIEŃ STAJE SIĘ JAKBY UWARUNKOWANY GENETYCZNIE.
O, takie to proste.
Niby na środę mam naukę... Ale do środy daleko, mam czas...
Zarabiam na życie ( na wyjazd!! :D ) i oglądam stare zdjęcia; pławam w tych zdjęciach, rozpływam się nad nimi... Czyli czytajcie: tkwię w archiwum, gdyż z nowości... same koty. I nic więcej.
Ale to już niedługo. ;>
Chcecie trochę moich staroci?
Młodziutki Vincencik. Czyli zdjęcie ma 4,5 roku. :D
Tegoroczny motyl; odkryłam go całkiem niedawno i nie mogę wyjść z podziwu. Jak mogłam nie zwrócić wczesniej na niego uwagi?! ;o
Arkadia. :)
Lubię te drzewa.
Moje synchrony. Małe i szczuplutkie :>
Zdjęcie 5-cio letniej dawności. ;)
Mały rusycyzm. :D
Łabędzie na stawie w Tomicach. Również rok 2010; nomen omen- bogaty w dobre zdjęcia.
Od tego roku stawy będą znowu pełne wody; liczę na to, że moich łabędzich modeli również!!
Dobrego tygodnia!!
Komentarze
Prześlij komentarz