Orbit bez cukru.

Poprawiam swój wstęp pracy magisterskiej, zmieniam konstrukcję zdań ( antyplagiat jest czujny ) i dopisuję jeszcze milion innych rzeczy....Przy okazji łatwiej mi się pisze z słuchawkami na uszach. Wynajduję sobie same dziwne playlisty i zapętlam się w nich. 

Jest jedna piosenka, która oddaje me emocje w momencie usilnego pisania czegoś, na co wcale nie mam natchnienia ( nie ma nic gorszego, jak pisać bez weny, na siłę. )

https://www.youtube.com/watch?v=f2EVkpYWjuY

Żuje orbit bez cukru i beczy z bezsilności, tak to w skrócie można przetłumaczyć. 

Pocieszeniem jest jednak słońce, które nieśmiało zaczyna wyglądać zza chmur. Daje nadzieję, że nowy tydzień przyniesie wreszcie powiew świeżej wiosny i napływ cieplejszego powietrza. Potrzebuję naładować swe akumulatory, poziom baterii spadł poniżej 10%...

Dokładnie tak, jak było tydzień temu, w niedzielę.








Będę wolna dopiero po czwartku, 19.03.
Liczę, że wtedy nadrobię wszelakie zaległości i będę mogła w pełni cieszyć się wiosną. :)

Komentarze

Popularne posty