Pierwszy dzień Wiosny.

Przyszła Wiosna.
Także w kalendarzu.

ZAWSZE JESTEM ZA WIOSNĄ, NIEZALEŻNIE OD PORY ROKU.
Jakiś bardzo mądry człowiek jest autorem tej myśli, pod którą mogę się krwią podpisać.

Wszyscy jarają się wczorajszym zaćmieniem słońca, ja jak zawsze - na bakier.
Z resztą - zaćmienia nie widziałam; nasz profesor na zajęciach stwierdził, że organizacja i stylistyka tekstu naukowego jest ważniejsza niż jakieś zaćmienie i nie, w żadnym wypadku nie wyjdziemy popatrzeć! 
No więc nie.
Jestem na bakier.
( smutno mi, że nie widziałam, stąd więc mój bunt. )
Nie mam więc zdjęć zaćmienia, ale mam za to przepiękne przebiśniegi i zawilce.
ZAWILCE!!! Pierwsze maleństwa w tym roku!
A przy okazji przydomowe krokusy, stokrotki...

















Takie moje maleńkie śliczności. 
<3

Z innych śliczności, nieco większych:


Wycieczka nad stawy.
Również pierwsza w tym roku.
Lecące kaczuchy.



Wszystko ma w sobie obecnie taki powiew świeżości.
Pierwszy rower, pierwsze rolki...
Sezon rozpoczęty. 
Na całego!!! :)


Mój Przyjaciel.



Zakochałam się. 
( Ewelina tego świadkiem; prawie pobiłam się z Justyną o miłość i zainteresowanie tego oto krasavca! )



Tylko dla mnie stroił piórka! :D


Och i ach.



Babia Góra.
Królowa w całej okazałości. :)


Tego samego dnia, tylko że przy zachodzie.
-Czy to smog?
-Nie, smog jest w Krakowie.
U nas smogu nie ma. 
MY MAMY MELODIĘ MGIEŁ NOCNYCH.
I porannych. 


Nie chce mi się pisać o studiach i o pracy magisterskiej 
Szkoda psuć sobie humor. 
To jedno zdanie mówi więcej, niż miliard argumentów. 

Idę z Vincem na spacer, prosi Kotik.

Miłego pierwszego dnia Wiosny! <3





Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty