Dwie połówki, z czego jedna pod chmurką.

Krótka refleksja.

Dzisiejszy dzień mogę podzielić w sumie na dwie części:

I. Od 4:44 kiedy to otwarłam oczy do 13:05 kiedy to skończyłam zajęcia
II. Po 13:05, kiedy to wyszłam i mnie zlało.

Hura, pierwsza ulewa w tym roku!

Krąży nade mną fatum.

CZASEM SŁOŃCE CZASEM DESZCZ. 

Cały, caluteńki tydzień nosiłam ze sobą lachę parasola ( składany został unicestwiony przez zimowy śniegopad z wiatrem ), taszczyłam ją za sobą - a dziś, jadąc o 6 rano - było całkiem ładnie, pozwoliłam więc sobie na ryzyko.

I SIĘ NIE UDAŁO.

Nie wzięłam parasola i mnie zlało!!!

Potem okazało się, że bus się zepsuł, musiałam czekać godzinę; przemokły mi buty i znowu byłam żałosną mokrą kurką - w sumie nie pierwszy nie ostatni raz. :D

Ale w sumie odkąd wróciłam do domu ( 16 ) znowu zaświeciło słońce.
I dosłownie i metaforycznie.

Znowu będę miała wystawę w Izbie Regionalnej!
Nie będzie miliona nowych rzeczy, ale z okazji organizowanych w naszej Dolinie Karpia targów turystycznych wiele osób będzie miało możliwość ją zobaczyć, co mnie ogromnie cieszy :)

BYLE DO PRZODU!!

( tol'ka wpieriod i ni szagu nazad. )

PS. Mam parę zdjęć rzepaku, ale to kolejnym razem, jak znowu uzbieram więcej.
Póki co cieszę się perspektywą tego, że na czytanie kolejnych lektur mam cały caluteńki tydzień.

Życie od czwartku do czwartku.


Komentarze

Popularne posty