"Trzeba kochać po majowemu".

Na dobry początek, jako swoiste pożegnanie z dobiegającym końca miesiącem majem - znowu zapodaję Tuwima. 

Maj kryje w sobie głębszą metaforę, aniżeli tylko rozkwit wiosny. Nawet, jeżeli pół miesiąca leje, a ja, chodząc po ogródku wymyślam poemat o wdzięcznej nazwie "POŻRĄ NAS ŚLIMAKI, OBŚLIZGŁE", to nadal jestem święcie przekonana, że Maj kryje w sobie głębszy sens. :) Nie tutaj miejsce pisać o tym, to zakrawa na dłuższy esej!

Tak na marginesie - -patologia z tymi ślimakami. Robię wywiad społecznościowy, ankietę i zadaje głupie pytanie: A WY TEŻ MACIE ŚLIMAKI? Szczerze mówiąc jeszcze się nie spotkałam z odpowiedzią: nie. Są wszędzie, żrą wszystko i bardzo, ale to bardzo mnie denerwują, miewam przez nie napady niczym nieokiełznanej agresji. 

Co jeszcze do miłości - kolejna nowość jest taka ( ha! nie. niedoczekanie! ), że zdobyłam kolejne wyróżnienie w konkursie fotograficznym, organizowanym w Kalwarii z okazji XVIII Dni Papieskich. Hasłem przewodnim był cytat Jana Pawła II "Miłość wszystko Wam wyjaśni". Fiedka zawsze na bakier, niekonwencjonalnie - nie wzięłam tego dosłownie i nie kładłam na Pismo Święte stokrotek, ale chciałam oddać sens miłości w małych, codziennych rzeczach i prostych, najprostszych gestach. Mała łapka Bartusia na dużej łapie jego mamusi, Ewelina z Kotą-Lisą śpiąca w objęciach, ręka wystawiona do obcego kota... i znowu mi się udało. :)

Kolejne potwierdzenie tezy, że GŁUPI ( Fiedka ) MA ZAWSZE SZCZĘŚCIE. :)

Dziś zapowiada się ładna pogoda, mam więc ( znowu ) ochotę wziąć rower i pojechać sobie nad stawy. Może się już urodziły małe łabądka? ( To jest silniejsze ode mnie. Tyle łabędzich zdjęć, ile już w tym roku tylko zrobiłam - to chyba jeszcze w sumie nigdy nie miałam. )

Patrzcie:

Na sam początek: niżej na lewo - zwykła kaczuszka. Wyżej na prawo - perkoz dwuczuby.

NIECH MI LUDZIE KITU NIE WCISKAJĄ, ŻE U NAS NA STAWACH NIE MA PERKOZÓW, A JA POMYLIŁAM GO NA PEWNO Z KACZKĄ! Perkozy?! Przecież to niemożliwe! -A jednak. Co chyba dobrze widać na załączonym obrazku. ;)
Zbulwersowałam się.

(Tak samo bulwersuję się, kiedy ktoś mi mówi, że przerabiam zdjęcia w fotoszopie.
Ups, ja nawet go nie mam.)



Ach, krasawiec!!!









W promieniach zachodzącego słońca.
Magiczna godzina. 





To już inny staw i inny Pan Łabędź.







Pan na włościach.




Czyż łabędzie nie sa piękne???
Przyznajcie to sami.
Cuda. 

Poniżej już inne małe cuda. 



Vincent niczym dresiarz w be-em-ie.
( przypomina mi się wredne pytanie po rosyjsku: I CZ'O, PRABLEMY?! - I co, problem masz?! )



- Ja?! Ja, taki słodziak i mam jakiś problem do Ciebie?
Eee, chyba się pomyliłaś....


Konwalijki i inne czary mary Fiedki. 







Popołudniowa drzemka Liso-peły.




Dwa tygodnie temu jakoś byliśmy na tzw Święcie Kwitnących Azalii w Pisarzowicach, gdzie przy okazji można było zwiedzić przydomowy ogród właścicieli tej szkółki. Azalie i rododendrony robią wrażenie. Niektóre krzewy były większe ode mnie! 






Niedużo ich dałam, żeby nie zanudzać.
( łabędziem mogę. )

Jeszcze parę innych, tym razem znowu ze swojego przydomowego ogródka i już będę ze wszystkim "na bieżąco"! ;)

Lilia? Nieeee! Azalia! :)



Bzyg na niezapominajce. 



Jako, że miesiąc maj dobiega końca, powoli przekwitają także niezapominajki. Na zdjęciach - być może ostatnie w tym sezonie!!!


Przypomniało mi się jak w Królu Lwie śpiewali: Miiiiłośc rośnie wooookół naaaas....


I małe biedronki będą. 




Uf, długa ta notka, ale jakoś miałam wenę.

Muszę dziś spożytkować swoją energię.
Tak, łabędzie będą najlepszym sposobem rozładowania. ;)

Dobrej niedzieli Wam życzę!!! 
I dużo, dużo słońca! 



Komentarze

Popularne posty