Wena z rana zawsze dobrze widziana.

W tym tygodniu wracam z roboty po 22. Zanim połażę po domu, pogadam, pożrę wszystko, co zostało mi od obiadku - jest 23, zanim zasnę po jak zwykle emocjonującym dniu - jest północ, a tu przychodzi 7:00 a ja wyspana i od rana gotowa i zwarta do działania, rzecz jasna tryskająca energią i ogólnowymiarowym potrzepaniem. 

8:20, a ja zdążyłam już zjeść, kończę kawę, byłam z Kotikami na spacerze (one zapadają w kolejną już dzisiejszego dnia drzemkę, a ja dopiero się rozkręcam), najchętniej to bym zaczęła już może obiad robić?? Żeby zjeść przed pracą? Prawie ostygnąć zdąży...^^

CHYBA ZOSTANĘ PRACOHOLIKIEM. 
Za bardzo się wkręcam i angażuję (jak zawsze. ^^) 

jak tak dalej pójdzie, to ja na studia nie będę chciała wracać, bo stwierdzę, że w robocie jest fajniej i ciekawiej, a w dodatku Ci za to zapłacą!! 

Nie no.
Rok jeszcze wytrzymam.
I może nie oszaleję, nie zesiwnę ( u mnie bardziej możliwy wariant: może nie wypadną mi włosy :D ) i jakoś napiszę tą zakichaną pracę magisterską. Brr. Aż mnie trzepie.

ALE ROK WYTRZYMAM.

Lato, lato... I gorąco, jak w ukropie. W końcu lipiec, ma być gorąco! - krzyczą krzykacze-na-wszystko-narzekacze. Ale dla zimorodków takich jak ja, idealną temperaturą jest maksymalnie 25 stopni, błekitne niebo, białe chmurki i lekki wiaterek. IDEOLO. O, coś jak wyglądał sierpień w Tallinnie dwa lata temu.
(* 2 lata temu??!!)

NO ALE.
Skoro lato....
To i róże. :) 









A także nagietki, maciejka, floksy...




Wycieczka nad stawy. Chyba sprzed dwóch czy trzech tygodni, kiedy nie byłam jeszcze takim pracoholikiem. xD




Nasza Skawa.


Dawno Kotików moich nie pokazywałam!



Mistrzowie zmieniania pozycji. ^^





Łapkiiiiiii!


Wampir.
(niczym główny bohater EMPIRE V.) 



Mam jeszcze milion nowych motyli, śmieję się, że prowadzę własną księgę przyrody i uczę innych przy okazji. Kupię sobie atlas motyli i moja wiedza będzie jeszcze szersza. :D 
Dla motyli będzie jednak kolejna notka.
Albo i dziesięć. 

Doobra, koniec dobrego, trzeba coś robić.

(na przykład czytać "Przeklętych i martwych" i robić notatki, by mieć z czego pisać pracę magisterską?
 HE-HE. jeszcze 100 stron. Może w weekend skończę? Marzenie.) 

O, miałam tez sobie kwiatki rozsadzić!! Te chyba poczekają do soboty... A książkę... im szybciej skończę, tym prędzej będę mogła zacząć czytać WRESZCIE COŚ DLA SIEBIE!

Miłego dnia, trzymajcie się! :)

Komentarze

Popularne posty