Wrzesień - wieczór roku.

Wrzesień - wieczór roku- takie rosyjskie przysłowie.
Wspominałam już, że uwielbiam wrzesień? Pewnie ze sto razy.

Kocham babie lato, zimne poranki i ciepłe dni. Kocham kolory i melodie mgieł wszelakich. 

Mrr, nie mogę się doczekać wysypu dobrych zdjęć!

Mój sielankowy nastrój psuje jedynie perspektywa października, ostatniego roku studiów i innych, tego typu mniej pasjonujących rzeczy. Takie tam sranie w banie. 
W tym tygodniu, po raz pierwszy od końca czerwca odwiedzę Kraków. (bo muszę; sama czekałabym do 2.10!) Jakoś się nie stęskniłam.
Wrześniu, trwaj długo!

O, opowiem Wam kawał. 

Siedzi sobie wilk, patrzy jak latają sobie orły, szybują nad przepaścią. Patrzy i wzdycha. Podlatuje do niego orzeł i pyta: 
-Wilku, co ty tak?!
-Patrzę... Czemu tak latacie?
-Aa, tu i tam... Wyluzować się chcemy. Wyluzować.
-A ja tez bym mógł?
-Jasne! Stajesz nad przepaścią, rozkładasz łapy i hop, skaczesz.
Wilk rozłożył łapy, skoczył, leeeci.
Podlatuje do niego orzeł i pyta:
-Wilku, a ty masz skrzydła?
-Nie!
-A latać umiesz?
-No nie!
-Ależeś się k..... wyluzował!

No. Więc ja też się lubię wyluzować. Chociaż sobie trochę zdjęć ostatnio narobiłam i zaspokoiłam swój niedosyt. Optymalnie zaspokoiłam. A i to tylko w poprzednim tygodniu, kiedy miałam wolne popołudnia.
Oto jak spędzam koniec lata!! 

Pojechałam sobie nad stawy... Oddychnęłam świeżym powietrzem....






Cisza. I święty spokój. Tak sobie usiadłam na trawce, rower rzucony obok.. I mogłabym siedzieć do czasu, aż zupełnie się ściemni.
Kooocham.




Dla kolejnej sfory niedowiarków- są u nas perkozy, są. 


Czyż nie śliczne brzydkie kaczątko? <3



Trochę sobie pobłądziłam między stawami. Miałam jednak Wadowice przed sobą, więc źle nie było. Co najwyżej wyjechałabym przed Bazyliką. ;)


Obiecałam kiedyś też Martynce, że zabiorę ją na spacer. Nie pójdziemy z Eweliną, Justyną, Bartkiem czy kimkolwiek. Pójdziemy tylko i wyłącznie we dwie. Więc dziś tylko jej zdjęcia. :)
W końcu chrzestna i chrześnica! 
Taki mały fotogeniczny mój stworek. I moc uśmiechów!




Kootiki. Chyba dawno ich tu nie było. ;)


Pogodne Lisiątko....



I zniesmaczony Vinc. :D





Koniec weny na dziś.
Szybko się wyczerpuje.

Muszę jutro znowu w pola iść. ;)

Miłego weekendu!

Komentarze

Popularne posty