Zbieranie ziół.

Jak zwykle, tytuł powala z nóg, nie sądzicie?
Powolutku, zaraz wyjaśnię jego genezę.

Częstotliwość pisania powalająca. Nie wyrabiam, zdjęcia leżą sobie nawet nieobrócone... nie no, żart, ze zdjęciami zawsze wyrabiam. Sporo czasu poświęcałam ostatnio nanoszeniu poprawek do mojego rozdziału pracy magisterskiej. Nie jest to to ani łatwe, ani przyjemne, nie jest to to, co jakoś nade wszystko inne uwielbiam robić, więc trzeba było przysiąść przez parę popołudni i solidnie się skupić.
Żeby to tylko dawało gwarancję..
Cóż. W końcu będzie dobrze. może kiedyś wreszcie. ;)

Piąty rok studiów....
Ostatni, najważniejszy, najcięższy pod pewnym względem. Jeszcze jakoś mogę podsumować?
Hm. Strasznie bojowo jestem nastawiona, łatwo nie będzie.

Oczywiście, mówię tak co pół roku, kiedy tylko pojawia się nowy harmonogram, tak fatalnego planu zajęć jeszcze nie miałam. Czy UJ nie może mnie chociaż jeden jedyny raz pozytywnie zaskoczyć?! Chyba nie.
Kurna, jestem piątym rokiem, a jak ten debil ostatni będę tłuc się do Krakowa pięć dni w tygodniu. Czy to jest mądre? Moim zdaniem nie bardzo.

Tak bardzo bojowo nastawiona, że będę warczeć. A w razie potrzeby- gryźć.

DO TEGO WŁAŚNIE PRZYDA MI SIĘ NAZBIERAĆ DUŻO ZIÓŁ.

Meliski sobie nazbierałam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Będę pić na uspokojenie.

A że nerwy skaczą u mnie jak na harmonijce, przyda mi się tej meliski naprawdę dużo. Całe szczęście, w polu rośnie jej pod dostatkiem. ;)

Mam dla Was parę nowych zdjęć.
Trochę barw babiego lata.

 Fotogeniczne maluszki.
Zwłaszcza z rana.



 Przedstawiam Wam fascynującą roślinę, niezbyt popularną w Polsce, aczkolwiek świetnie radzącą sobie w naszym klimacie- pnącze MILIN. Pamiętam, jak byłam w Bułgarii, altany zadaszone milinami, milinowe aleje, wszędzie zwisające trąbki milinów...
Nasze dwa okazy mamy drugi rok. Drugi rok, a one już kwitły! I już prawie całą pergolę zarosły.
Taka duma ze swoich roślinek! <3


I ukochane kosmosy aka kokoszki.




A teraz pokażę Wam coś naprawdę pięknego.
CZYSTE PIĘKNO.

Znowu krótka geneza: zeszłą sobotę pracowałam. Zerkałam tylko przez okno na błękitne niebo i białe baranki. 
Wróciłam do domu, poleniłam się, posprzątałam...
INTUICJA, ŻEBY RZUCIĆ WSZYSTKO I NA ZŁAMANIE KARKU POGNAĆ NAD STAWY MNIE NIE ZAWIODŁA.
Zachód słońca nad wodą okazał się prawdziwym spektaklem. 

Tyle wrażeń, kiedy promienie zachodzącego słońca grają na tafli wody...

Siedziałam jak zaczarowana!

















Minuta po minucie. 
Warto było pedałować dla takich zdjęć!!

Na koniec jeszcze mały apel: nie chciałby ktoś zaadoptować kotka?? Fajnie by było, gdyby znalazły ciepły, kochający dom. :(
Zawsze żal mi kotików, które nie mają swoich człowieków. :<








Ktokolwiek?? :<

Co tam jeszcze. 
Za tydzień bawię się na weselu, wrzesień dobiega końca, zaczną się studia, blablabla, takie tam.

Doobra, koniec srania-w-banię! 
Idę się odmóżdżyć, raz w tygodniu, przed telewizorem!

Miłego wieczora! :) 

Komentarze

  1. Ciesz się, że już masz plan zajęć :D U mnie jeszcze planu nie ma, nie wiadomo kiedy będzie rejestracja na konwersatoria i monografy...no jednym słowem nic nie wiadomo, tylko to, że zajęcia zaczynają się 6 października xD

    Zdjęcia przepiękne <3
    Kotki są przesłodkie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratisowy tydzień wakacji dla Ciebie!! :D
      Dziękuję!
      Kotka bym sama przygarnęła, ale moje grubaski zbyt zadowolone by pewnie nie były :D

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty