Pełnia. Powiało chłodem.
Pełnia. Wampiry idą na swoje łowy, a magiczne istoty nabierają tajemniczych mocy.
Wczoraj (lub przedwczoraj??? Sama się dziwię, że zdarzenie to nie wywołało burzy i NIE ZASKOCZYŁO DROGOWCÓW) spadł drobny śnieg- ładnie tak wygląda, tylko pola oprószone...
Taka zima mogłaby być- trochę śniegu, mroźno i słonecznie.
Niech będzie do końca lutego. Byle nie chlapa, ciapa i mokro.
Już za tydzień, równy równiuteńki, będzie grudzień. Cudownie.
WSZYSTKO, CO NAJLEPSZE- PRZED NAMI. :)
Na czele z grudniem.
RZECZYWISTOŚĆ ZACZYNA NABIERAĆ PĘDU.
To fajnie, byle jednak nie uciekała zbyt prędko, bo przestanę ogarniać.
STUDIA. (eta raz.)
Blablabla, nic nowego. Szkoda tylko, że będąc na filologii rosyjskiej, ważniejszy jest białoruski i nadrzędne nade wszystkim seminarium.
PRACA. (eta dwa.)
Cieszę się, że w kalendarzach taki zapieprz, że nie wyrabiają i wzywają mnie na pomoc.
(a w cz'etwiortych....) ZAPISAŁAM SIĘ NA PRAWO JAZDY.
Wreszcie, wszem i wobec mogę to ogłosić. :) Cóż. Wychodzę z założenia, że lepiej późno, niż wcale, a z resztą, będę miała większą satysfakcję, wiedząc, że sama sobie na to prawo jazdy zapracowałam.
Jestem już po paru wykładach (akurat w trakcie poniedziałkowego białoruskiego, ale trzeba umieć wybrać priorytety, przydatne w życiu....^^) i po 2,5 godzinach jazdy.
SZALEŃSTWO.
Uczę się koordynować sprzęgło z gazem, sprzęgło z biegami (ała, moja lewa noga- boli!!) i same biegi, nie ogarniam jeszcze jak sprawnie się je zmienia, by auto nie zdechło... na środku ronda, a tak w ogóle- to strasznie buja po tej drodze.
I TO WCALE NIE JEST TAKIE PROSTE, JAKBY SIĘ MOGŁO WYDAWAĆ.
Ale wszystkiego da się nauczyć. Nikt się mistrzem nie urodził.
Pocieszam się, że nie z takimi rzeczami dawałam już sobie radę!! :)
A dziś...INTUICJA NIE ZAWIODŁA MNIE PO RAZ KOLEJNY. CHYBA W POWIETRZU WYCZUŁAM, ŻE WARTO IŚĆ W POLA.
Taaaaa, rzecz jasna- zdjęcia kuleją technicznie, kadr jest zawalony śmieciami: domki, słupy (!!) i te sprawy (co niektórzy mi czasem zarzucają), ale widok, przynajmniej dla mnie, jest ważniejszy. Nie będę bawić się w sranie-w banię z fotoszopem i retuszowanie zdjęć na siłę. Och, jaki gładziutki mam pejzażyk...
Chyba nie o to chodzi w fotografii od serca..
Tym bardziej w pejzażach i dzikiej przyrodzie.
Przynajmniej ja to tak rozumiem.
Emotikon win
Nu, tyle ode mnie na dziś.
Trzymajcie się ciepło i nie dajcie się jesienno-zimowemu przesileniu!!
Wczoraj (lub przedwczoraj??? Sama się dziwię, że zdarzenie to nie wywołało burzy i NIE ZASKOCZYŁO DROGOWCÓW) spadł drobny śnieg- ładnie tak wygląda, tylko pola oprószone...
Taka zima mogłaby być- trochę śniegu, mroźno i słonecznie.
Niech będzie do końca lutego. Byle nie chlapa, ciapa i mokro.
Już za tydzień, równy równiuteńki, będzie grudzień. Cudownie.
WSZYSTKO, CO NAJLEPSZE- PRZED NAMI. :)
Na czele z grudniem.
RZECZYWISTOŚĆ ZACZYNA NABIERAĆ PĘDU.
To fajnie, byle jednak nie uciekała zbyt prędko, bo przestanę ogarniać.
STUDIA. (eta raz.)
Blablabla, nic nowego. Szkoda tylko, że będąc na filologii rosyjskiej, ważniejszy jest białoruski i nadrzędne nade wszystkim seminarium.
PRACA. (eta dwa.)
Cieszę się, że w kalendarzach taki zapieprz, że nie wyrabiają i wzywają mnie na pomoc.
(a w cz'etwiortych....) ZAPISAŁAM SIĘ NA PRAWO JAZDY.
Wreszcie, wszem i wobec mogę to ogłosić. :) Cóż. Wychodzę z założenia, że lepiej późno, niż wcale, a z resztą, będę miała większą satysfakcję, wiedząc, że sama sobie na to prawo jazdy zapracowałam.
Jestem już po paru wykładach (akurat w trakcie poniedziałkowego białoruskiego, ale trzeba umieć wybrać priorytety, przydatne w życiu....^^) i po 2,5 godzinach jazdy.
SZALEŃSTWO.
Uczę się koordynować sprzęgło z gazem, sprzęgło z biegami (ała, moja lewa noga- boli!!) i same biegi, nie ogarniam jeszcze jak sprawnie się je zmienia, by auto nie zdechło... na środku ronda, a tak w ogóle- to strasznie buja po tej drodze.
I TO WCALE NIE JEST TAKIE PROSTE, JAKBY SIĘ MOGŁO WYDAWAĆ.
Ale wszystkiego da się nauczyć. Nikt się mistrzem nie urodził.
Pocieszam się, że nie z takimi rzeczami dawałam już sobie radę!! :)
A dziś...INTUICJA NIE ZAWIODŁA MNIE PO RAZ KOLEJNY. CHYBA W POWIETRZU WYCZUŁAM, ŻE WARTO IŚĆ W POLA.
TATRY!!!!
A tu Babia:
I jeszcze więcej Tatr:
Jesienne dymy.
Taaaaa, rzecz jasna- zdjęcia kuleją technicznie, kadr jest zawalony śmieciami: domki, słupy (!!) i te sprawy (co niektórzy mi czasem zarzucają), ale widok, przynajmniej dla mnie, jest ważniejszy. Nie będę bawić się w sranie-w banię z fotoszopem i retuszowanie zdjęć na siłę. Och, jaki gładziutki mam pejzażyk...
Chyba nie o to chodzi w fotografii od serca..
Tym bardziej w pejzażach i dzikiej przyrodzie.
Przynajmniej ja to tak rozumiem.
Emotikon win
Nu, tyle ode mnie na dziś.
Trzymajcie się ciepło i nie dajcie się jesienno-zimowemu przesileniu!!
Komentarze
Prześlij komentarz