Podbój Warszawki.
Jako że Warszawa była podbita już parę razy, ja razem z Eweliną podbiłyśmy wczoraj Warszawkę.
Ot, taki spontaniczny wyjazd na przedwiośniu. ;)
Tak właściwie to w konkursie fotograficznym wygrałam ostatnio dwie wejściówki na wystawę kotów (!!!), a że wystawa odbywała się w Warszawie, zabrałam Ewelinę i połączyłam dwie przyjemności w jeden wyjazd.
Czułam się jak prywatny przewodnik, w końcu miałam pod swoją opieką duże, ale w końcu dziecko (lat 12, miesięcy 2) - Ewelinę. Ha, taka duma! Wszędzie trafiłam, w dodatku ANI RAZ NIE GUBIĄC DROGI!! Nie no, zawsze koniec końców trafiam do celu, czasem trochę się pokręcę, pobłądzę, obejdę jedno miejsce ze trzy razy zanim dotrę, a tu od strzału! Szaleństwo.
Wyjazd nie tylko o funkcji rozrywkowej, ale i poznawczej. (jest taka funkcja po polsku czy to rusycyzm??) Nie dość, że dziecko jechało pociągiem co w dzisiejszych czasach zalicza się do wyjątkowego lamusowstwa lub przejawu hipsterstwa, to jeszcze z 30. piętra Pałacu Kultury widziało panoramę sławetnej polskiej stolicy, a potem jeszcze całe Stare Miasto.
Taką ma siostrę, o.
BRAWO JA.
Proszę, parę obrazków na potwierdzenie tezy, że naprawdę tam byłyśmy.
Przy okazji Ewelina poznała parę pasjonujących historii o tym, jak to dobry Stalin, na znak braterskiej przyjaźni chciał podarować Polakom jedną linię metra lub monumentalną wysotkę, a Polacy co wybrali- to widzimy.
Mieszanka kota syberyjskiego z syjamskim- NEVA MASQUARADE.
Ot, taki spontaniczny wyjazd na przedwiośniu. ;)
Tak właściwie to w konkursie fotograficznym wygrałam ostatnio dwie wejściówki na wystawę kotów (!!!), a że wystawa odbywała się w Warszawie, zabrałam Ewelinę i połączyłam dwie przyjemności w jeden wyjazd.
Czułam się jak prywatny przewodnik, w końcu miałam pod swoją opieką duże, ale w końcu dziecko (lat 12, miesięcy 2) - Ewelinę. Ha, taka duma! Wszędzie trafiłam, w dodatku ANI RAZ NIE GUBIĄC DROGI!! Nie no, zawsze koniec końców trafiam do celu, czasem trochę się pokręcę, pobłądzę, obejdę jedno miejsce ze trzy razy zanim dotrę, a tu od strzału! Szaleństwo.
Wyjazd nie tylko o funkcji rozrywkowej, ale i poznawczej. (jest taka funkcja po polsku czy to rusycyzm??) Nie dość, że dziecko jechało pociągiem co w dzisiejszych czasach zalicza się do wyjątkowego lamusowstwa lub przejawu hipsterstwa, to jeszcze z 30. piętra Pałacu Kultury widziało panoramę sławetnej polskiej stolicy, a potem jeszcze całe Stare Miasto.
Taką ma siostrę, o.
BRAWO JA.
Proszę, parę obrazków na potwierdzenie tezy, że naprawdę tam byłyśmy.
Przy okazji Ewelina poznała parę pasjonujących historii o tym, jak to dobry Stalin, na znak braterskiej przyjaźni chciał podarować Polakom jedną linię metra lub monumentalną wysotkę, a Polacy co wybrali- to widzimy.
Głupie druty, nienawidzę jak psują mi zdjęcie tam, gdzie wcale by nie musiały. -_-
A takie widoki z Pałacu Kultury.
Troszkę zasnute mgłą, ale nie powiem, miało to swój urok:
Stare Miasto.
Aga: Noo, szukam tego kolesia z pałą... albo na pale... gdzie on?!
Ewe: Chodzi Ci o pomnik Zygmunta III Wazy?
NO TAK.
Bo zwykłe zdjęcia, jak do albumu, wieją zbyt dużą nudą...
Moje ulubione HOOOOP!
Naszym głównym celem wycieczki do Warszawki był jednakże Wilanów, a tak właściwie hala sportowa na ulicy Wiertniczej, gdzie odbywała się wystawa rasowych kotików.
WYSTAWA KOTIKÓW!!!
Toż to raj dla mnie!!!!
Nad każdą klatką z kotem pochylałam się piszcząc jak piszczała, oczy jak pięć złoty, promieniuję miłością, każdego mruczka chciałabym utulić- NIENORMALNA- skwitowałby KAŻDY.
Nieprawda.
Po prostu kociara w swoim żywiole.
Booże, takie kociaczki cudaczki, w życiu na oczy tyle kotów na raz nie widziałam, ich pyszczki mieniły mi się w oczach, aaaa, pyszczusie!!!, spać nie będę mogła, nie wiedziałam, że wystawy kotów mogą być takie emocjonujące, tyle wrażeń, jaaaaaaa ...
...
...
....
Ok, koniec. Zakręciłam się za bardzo. ;) Już wracam.
BURMILA.
Słodki DAVON REX.
Kiedyś sobie takiego kupię, definitywnie się zakochałam. <3
Córeczka z tatusiem:
SFINKS:
I wiele, wiele innych.
Naprawdę, oczopląs. Koci raj dla kociej mamy. :)
Dobrze mi zrobił ten wyjazd.
Wróciłam na studia (tzn studia znowu się zaczęły, szaleństwo, mam zajęcia tylko we czwartki!!!!), wróciłam do pracy, czekam na wiosnę i otwarcie sezonu... Póki co szlaki do nowego sezonu przetarły przebiśniegi, o:
Czekam na więcej!
Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was piszczeniem na temat kotów... musicie mi to wybaczyć, każdy w końcu ma jakieś zboczenia... :D
Miłego tygodnia i rychłej wiosny, bo nie wiem jak Wy, ale ja osobiście mam dość tej szarości! :)
Komentarze
Prześlij komentarz