Bałkanica. DOBRODOŠLI!
Witam Was wszystkich! Bardzo mi miło, że nie piszę tego bloga tylko i wyłącznie dla siebie, ale że znajdzie się i jakaś zabłąkana owca, która jakimś cudem tu trafi, przeczyta, poogląda i, w co mam nadzieję, spodoba się jej. ;)
Mamy maj. Piękny, cudowny maj z bzami i niezapominajkami.
Ledwo weekend majowy, a tu już prawie połowa miesiąca i Zimni Ogrodnicy z Zochą na deser, Zielone Świątki... I 1,5 miesiąca do obrony mojej straszne pracy magisterskiej. Tfu, lepiej o tym strasznym czasie, który mnie czeka, nie myśleć. Strasznym, a zarazem wspaniałym, bo bardzo bym chciała zakończyć już studia i zostać bezrobotnym filologiem, szukającym pracy w zawodzie, o. Moje marzenie. :P
Ale nie o tym chciałam dziś pisać.
Taki weekend majowy to mogę mieć co roku. Albo jeszcze lepiej- spędzać tak każdy tzw "długi weekend". Żyć nie umierać!
ZWŁASZCZA W CHORWACJI.
Na sam początek krótki słowniczek. Jak wiadomo, chorwacki należny do grupy języków słowiańskich, znając więc polski i rosyjski, dogadać się idzie prawie idealnie.
Prawie, bo jak każdy język chorwacki posiada swoje kruczki, napisane małą czcionką u dołu instrukcji posługiwania się.
Nie należy się gniewać, jeżeli usłyszymy coś w stylu WREDNA ŻENA I JEJ FRAJER.
Ktoś po prostu docenia DOBRĄ ŻONĘ i jej FAJNEGO MĘŻA.
Nigdy nie mówcie KURCZĘ! Chorwat pomyśli, że to do niego i jeszcze się zdenerwuje, a że jest to bardzo krewki, nerwowy i żywiołowy naród- może skończyć się bójką. Kurczę- to nic innego jak wdzięczne wyzwisko - Ty ch**u. Także Polacy nawet nie zdają sobie sprawy, jak mocnym kalibrem dysponuje małe, drobne KURCZĘ.
Hm, co tam jeszcze było..
POLAKO, POLAKO!!!
Tym razem oburzony może poczuć się krewki, nerwowy i żywiołowy Polak. Uśmiechnięty pogodny Chorwat tym razem ma na myśli POWOLI, POWOLI!
TAKA POŁUDNIOWA MENTALNOŚĆ. Nie ma co się spieszyć, powoooli, spokojnie i NIE MA PROBLEMU!!
Tradycyjnym wyrobem Chorwacji jest rękodzieło ludowe- koronki. Koronki po chorwacku to nic innego jak CIPKI.
Wesoły język.
Względnie bezpieczne jest chyba jedynie DOBRODOSZLI- dzień dobry i CHWAŁA! - dziękuję.
;)
Majówka w ciepłych krajach, które wcale nie okazały się AŻ TAK ciepłe. Chociaż w sumie- jak dla mnie, przy 20 stopniach, to może i lać. Wiadomo, wszystko ma swoje plusy i minusy. Największym z nich był brak (albo raczej NIEDOSTATEK) słonecznego światła. Na nic tak nie narzekałam. Jednakże, wcale nie wyszło tak źle, jak się spodziewałam.
Krytycyzm okazał się trochę przesadzony. ;)
Jak głosi legenda, Pan Bóg, stwarzając świat, zapomniał o małym kraju na południu Europy. Chcąc więc wynagrodzić swoje roztargnienie, podarował mu na koniec cały worek z bogactwami i dzięki temu Chorwacja ma dziś i góry, i morze, i rzeki, i kaskady wodospadów, które wpadają do jezior... I słońce, i owoce, i ryby...
Taki chorwacki róg obfitości.
Dużo bym mogła opowiadać na temat tego pięknego zakątka świata, w którym spędziłam niemalże tydzień.
Lepiej nie proście, bo wpadnę w słowotok!! :D
Zobaczcie sami! Już teraz pragnę wszystkich uprzedzić, że podzielę całą moją wyprawę na parę części, dla większej przejrzystości, bo udało mi się zobaczyć NAPRAWDĘ KAWAŁ ŚWIATA. Tyle widoków, tyle wrażeń- nie sposób ogarnąć za jednym zamachem! ;) O każdym uroczym bałkańskim zakątku postaram się również nieco opowiedzieć.
Uwielbiam zdjęcia z drogi. <3 Tyle widoków, przeskakujących z kadru na kadr...
Mamy maj. Piękny, cudowny maj z bzami i niezapominajkami.
Ledwo weekend majowy, a tu już prawie połowa miesiąca i Zimni Ogrodnicy z Zochą na deser, Zielone Świątki... I 1,5 miesiąca do obrony mojej straszne pracy magisterskiej. Tfu, lepiej o tym strasznym czasie, który mnie czeka, nie myśleć. Strasznym, a zarazem wspaniałym, bo bardzo bym chciała zakończyć już studia i zostać bezrobotnym filologiem, szukającym pracy w zawodzie, o. Moje marzenie. :P
Ale nie o tym chciałam dziś pisać.
Taki weekend majowy to mogę mieć co roku. Albo jeszcze lepiej- spędzać tak każdy tzw "długi weekend". Żyć nie umierać!
ZWŁASZCZA W CHORWACJI.
DOBRODOŠLI!
Na sam początek krótki słowniczek. Jak wiadomo, chorwacki należny do grupy języków słowiańskich, znając więc polski i rosyjski, dogadać się idzie prawie idealnie.
Prawie, bo jak każdy język chorwacki posiada swoje kruczki, napisane małą czcionką u dołu instrukcji posługiwania się.
Nie należy się gniewać, jeżeli usłyszymy coś w stylu WREDNA ŻENA I JEJ FRAJER.
Ktoś po prostu docenia DOBRĄ ŻONĘ i jej FAJNEGO MĘŻA.
Nigdy nie mówcie KURCZĘ! Chorwat pomyśli, że to do niego i jeszcze się zdenerwuje, a że jest to bardzo krewki, nerwowy i żywiołowy naród- może skończyć się bójką. Kurczę- to nic innego jak wdzięczne wyzwisko - Ty ch**u. Także Polacy nawet nie zdają sobie sprawy, jak mocnym kalibrem dysponuje małe, drobne KURCZĘ.
Hm, co tam jeszcze było..
POLAKO, POLAKO!!!
Tym razem oburzony może poczuć się krewki, nerwowy i żywiołowy Polak. Uśmiechnięty pogodny Chorwat tym razem ma na myśli POWOLI, POWOLI!
TAKA POŁUDNIOWA MENTALNOŚĆ. Nie ma co się spieszyć, powoooli, spokojnie i NIE MA PROBLEMU!!
Tradycyjnym wyrobem Chorwacji jest rękodzieło ludowe- koronki. Koronki po chorwacku to nic innego jak CIPKI.
Wesoły język.
Względnie bezpieczne jest chyba jedynie DOBRODOSZLI- dzień dobry i CHWAŁA! - dziękuję.
;)
Majówka w ciepłych krajach, które wcale nie okazały się AŻ TAK ciepłe. Chociaż w sumie- jak dla mnie, przy 20 stopniach, to może i lać. Wiadomo, wszystko ma swoje plusy i minusy. Największym z nich był brak (albo raczej NIEDOSTATEK) słonecznego światła. Na nic tak nie narzekałam. Jednakże, wcale nie wyszło tak źle, jak się spodziewałam.
Krytycyzm okazał się trochę przesadzony. ;)
Jak głosi legenda, Pan Bóg, stwarzając świat, zapomniał o małym kraju na południu Europy. Chcąc więc wynagrodzić swoje roztargnienie, podarował mu na koniec cały worek z bogactwami i dzięki temu Chorwacja ma dziś i góry, i morze, i rzeki, i kaskady wodospadów, które wpadają do jezior... I słońce, i owoce, i ryby...
Taki chorwacki róg obfitości.
Dużo bym mogła opowiadać na temat tego pięknego zakątka świata, w którym spędziłam niemalże tydzień.
Lepiej nie proście, bo wpadnę w słowotok!! :D
Zobaczcie sami! Już teraz pragnę wszystkich uprzedzić, że podzielę całą moją wyprawę na parę części, dla większej przejrzystości, bo udało mi się zobaczyć NAPRAWDĘ KAWAŁ ŚWIATA. Tyle widoków, tyle wrażeń- nie sposób ogarnąć za jednym zamachem! ;) O każdym uroczym bałkańskim zakątku postaram się również nieco opowiedzieć.
Uwielbiam zdjęcia z drogi. <3 Tyle widoków, przeskakujących z kadru na kadr...
To tu, to tam... Niestety nie mam GPSa, by stwierdzić, jaka to miejscowość, ale czy to ważne?
Alpy Dynarskie, pasmo górskie ciągnące się wzdłuż wschodniego wybrzeża Morza Adriatyckiego, od Chorwacji, poprzez Bośnię i Hercegowinę, aż do Czarnogóry i Albanii.
Śmieszne te góry takie. I, co ciekawe, wcale nie są częścią Alp.
Nie to, co strzeliste wierzchołki Tatr. Cały czas raczej jednej wysokości, nagle wpadają do morza, by wynurzyć się znowu parę kilometrów dalej.
To tylko gwoli wstępu.
Kolejnym razem będzie i więcej i ładniej! ;)
Komentarze
Prześlij komentarz