Kawa po turecku w Mostarze.

DZIKIE WOJAŻE AGI: ODSŁONA "KOCIOŁ BAŁKAŃSKI".

Minął już trzeci tydzień, odkąd WRÓCIŁAM z Bałkanów, a ja dalej nie zakończyłam swojej relacji.
Korzystając z wolnego popołudnia (z długiego weekendu nici) kontynuuję swą opowieść i WYSYŁAM W ETER.
MOŻE DOTRZE DO JAKIŚ JEDNOSTEK. :P

Bałkany- to nie tylko Chorwacja.
Byłam również w Bośni i Hercegowinie, z czego niezmiernie się cieszę.

Kocioł bałkański.
Często jest tak, gdy na stosunkowo małym, zwłaszcza górzystym terenie żyje parę nacji, ludzi krewkich i narowistych (o ile to określenie zastosować można nie tylko do konia, le i człowieka), zgody tam być nie może.

Nie tylko chodzi o Bałkany, ale i o cały Kaukaz, Pakistan, Afganistan i te podobne strony.

Kocioł Bałkański rozgorzał na skalę światową już 100 lat temu.
Ledwie 20 lat temu zakończyła się kolejna już wojna- rozpad Jugosławii. Ślady tej wojny możemy oglądać właściwie na każdym kroku.

Ba, Bałkany. Sama Bośnia i Hercegowina to mieszanka wybuchowa. Na terytorium jednego państwa żyją i współistnieją (raz lepiej, raz gorzej; sinusoida) Bośniacy i Chorwaci, którzy z kolei dzielą się na przedstawicieli trzech wielkich religii: katolicy, prawosławni i muzułmanie.

MOSTAR, uznawany jako stolica Hercegowiny, jest idealnym przykładem, ilustrującym te zjawiska.

Mostar, leżący nad rzeką Neretwą jest miastem na pograniczu kultur. Jako terytorium dawnego Imperium Osmańskiego, do dziś jest przesiąknięty zapachem Turcji i orientu. Nigdy jeszcze nie byłam w tak orientalnym mieście, dlatego-tym bardziej- byłam nim oczarowana.

Najważniejszym zabytkiem miasta jest Stary Most, który w czasie wojny domowej (czyli rozpadu Jugosławii) został wysadzony i na nowo odbudowany dopiero w 2004 roku, bodajże.

Popatrzcie sami:

Ślady wojny. Praktycznie w centrum miasta.
Przerażające.. 



"NIE ZAPOMINAJ. '93". 


To już prawdziwy orient. 
Inna bajka.

Nie odpuściłam i kupiłam sobie piękną, turecką kaszmirową chustę. 
W przeliczeniu na polskie zapłaciłam za nią śmieszne 20 zł :D 


W środku meczetu. 



A to Stary Most, o którym wspominałam wcześniej: 



Robi wrażenie. 


Takie panoramki:



Stragany i strzelisty meczet.
Cały Mostar. 


Piłyśmy prawdziwą, najprawdziwszą KAWĘ PO TURECKU. 
Tak to wygląda: malutka filiżaneczka, BOSKI NAPAR w tygielku i szklanka wody (typowa na Bałkanach, dostaje się ją do każdej kawy w każdej knajpce).
Koszt: 1 euro. :O 


Agusia mówi: ZDRÓWKO! 
W sumie kawa też m o c n a więc można podnieść toast. ;) 


Siedzimy w knajpie, widok na most, sączymy kawę... A tu kot na dachu:



Kot oczywiście największą atrakcją. :D


Ajj, kiedy tak u nas róże zakwitną?? 




Tyle z Mostaru, ale to nie wszystko z Bośni.

Byłyśmy też w  Medjugorje. 
Wioseczka, znana głównie dzięki objawieniom Maryjnym sprzed 35 lat (1981). Co ciekawe- sprawa objawień cały czas jest badana przez kościół katolicki- do tej pory ani nie potwierdzili prawdziwości, ani jej nie odrzucili. 

A kult Maryjny kwitnie.
(różańce od 40 groszy:D)

A oto i sama Góra Objawień.
Żeby tam wejść, trzeba się trochę natrudzić, ale warto. 


Figurki Maryi na każdym kroku. Od 5 cm do 2,5 m.


Ciekawe- obok Maryi i różańców różne rakije i nalewki.
Nie no, super, normalnie :D


Droga powrotna do Chorwacji była równie zajmująca, co i sama Bośnia. Piękne widoki nie pozwalały zasnąć: 






Bośnia i Hercegowina zafascynowała mnie.
Pod każdym względem.
A sam Mostar? MUSZĘ TAM JECHAĆ RAZ JESZCZE!!!



Trzymcie się ciepło, życzę Wam miłego długiego weekendu! :))) 

Komentarze

  1. Też tam byłam, pyszną kawę i rakiję piłam ;) M. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty