W przededniu lata.
Ale mnie tu dawno nie było.
Pracoholizm kwitnie. Nie mam nawet czasu, żeby usiąść i sklecić parę sensownych zdań, nawet w ramach chwilowego odmóżdżenia się. ZAROBIONA JESTEM. Praca na pełnym etacie, poprawianie (tu szereg epitetów) magisterki, które spędzało mi sen z powiek w ostatnie dni i hobby, wymagające konieczności rzucenia wszystkiego i gnania w pola (bo dobre światło/bo kłosy/bo sarny itd) lub nad stawy (obserwacja wzrostu Brzydkich Kaczątek) - są na tyle absorbujące, że nawet nie mam czasu się ponudzić, zgrabnie to ujmując.
Dzisiejsza niedziela jednak idealnie nadaje się na to, by wziąć książkę, zimne piwo i poleżeć sobie w hamaku (w wersji Króla Vincenta, wystarczy chłodny parapet:)) )
Dużo się dzieje.
Najważniejszym wydarzeniem jest to, że za równe 11 dni (mam nadzieję!) BĘDĘ JUŻ MAGISTREM. Ledwo skończyłam poprawki z pracą (choć w sumie dopiero jutro ją, liczę na to, złożę), a już łapię się na tym, że obrona magisterki to jedno, a egzamin z teorii i historii literatury to drugie. o.O
aaaj tam. Jak zwykle zacznę się uczyć dzień wcześniej i jak zwykle będę improwizować.
Wyżywam się i odreagowuję stres w fotografii, o ile oczywiście pozwala na to pogoda, czyt. warunek konieczny do spełnienia: DOBRE ŚWIATŁO. Chmurkami również nie pogardzę, ale obowiązkowe nie są. ;)
Moje wyżywanie się ma sens (na pewno większy sens niż moja magisterka :P), bo daje efekty.
Uwaga, chwalę się:
1) o moich ptasich podchodach napisał Urząd mojej Gminy: http://tomice.pl/modules.php?op=modload&name=News&file=article&sid=2342&mode=thread&order=0&thold=0 , a także poczytny wadowicki portal: http://wadowiceonline.pl/hobby/7730-cud-narodzin-na-tomickich-stawach-utrwalony-na-zdjeciach2
WOW. POCZUŁAM SIĘ JAK JAKIŚ PROFESJONALNY ORNITOLOG, a nie zwykły zapaleniec z rudą głową, na rowerze bez hamulców i z aparatem na ramieniu :D
2) Zdobyłam wyróżnienie w ogólnopolskim konkursie fotografii przyrodniczej "Zobaczyć dzieła Stwórcy". Nie ma to jak wysłać zdjęcia i o nich zapomnieć i otrzymać pocztą dyplom i nagrodę, ot tak :D
3) Chyba najważniejsze: DWA MOJE ZDJĘCIA BĘDĄ OPUBLIKOWANE W ALBUMIE, REKLAMUJĄCYM MAŁOPOLSKĘ. Jak dostanę album do rąk, nie omieszkam pokazać!
Sława rośnie- poza Witanowice, Tomice i Wadowice - sięga już na poziom Małopolski!
Oby tak dalej! Tylko do przodu! :)))
Cieszą takie rzeczy, że ktoś zauważa i docenia moją pasję. I że komuś się to może podobać.
Po studiach nie wyobrażam sobie siedzieć w korporacji i tłumaczyć maile od Rosjan. Rosję to ja podbiję z aparatem, o! ;) Innej opcji nie widzę.
I aż skrzydła rosną i chce się tylko więcej.
Dobra, koniec gadania. Tyle mówię dziś o zdjęciach, że pora parę pokazać, dla ogólnego zorientowania się, czy ta gadka jest w ogóle cokolwiek warta :D
Moje sławne Łabądki. (hihihihihi)
Pracoholizm kwitnie. Nie mam nawet czasu, żeby usiąść i sklecić parę sensownych zdań, nawet w ramach chwilowego odmóżdżenia się. ZAROBIONA JESTEM. Praca na pełnym etacie, poprawianie (tu szereg epitetów) magisterki, które spędzało mi sen z powiek w ostatnie dni i hobby, wymagające konieczności rzucenia wszystkiego i gnania w pola (bo dobre światło/bo kłosy/bo sarny itd) lub nad stawy (obserwacja wzrostu Brzydkich Kaczątek) - są na tyle absorbujące, że nawet nie mam czasu się ponudzić, zgrabnie to ujmując.
Dzisiejsza niedziela jednak idealnie nadaje się na to, by wziąć książkę, zimne piwo i poleżeć sobie w hamaku (w wersji Króla Vincenta, wystarczy chłodny parapet:)) )
Dużo się dzieje.
Najważniejszym wydarzeniem jest to, że za równe 11 dni (mam nadzieję!) BĘDĘ JUŻ MAGISTREM. Ledwo skończyłam poprawki z pracą (choć w sumie dopiero jutro ją, liczę na to, złożę), a już łapię się na tym, że obrona magisterki to jedno, a egzamin z teorii i historii literatury to drugie. o.O
aaaj tam. Jak zwykle zacznę się uczyć dzień wcześniej i jak zwykle będę improwizować.
Wyżywam się i odreagowuję stres w fotografii, o ile oczywiście pozwala na to pogoda, czyt. warunek konieczny do spełnienia: DOBRE ŚWIATŁO. Chmurkami również nie pogardzę, ale obowiązkowe nie są. ;)
Moje wyżywanie się ma sens (na pewno większy sens niż moja magisterka :P), bo daje efekty.
Uwaga, chwalę się:
1) o moich ptasich podchodach napisał Urząd mojej Gminy: http://tomice.pl/modules.php?op=modload&name=News&file=article&sid=2342&mode=thread&order=0&thold=0 , a także poczytny wadowicki portal: http://wadowiceonline.pl/hobby/7730-cud-narodzin-na-tomickich-stawach-utrwalony-na-zdjeciach2
WOW. POCZUŁAM SIĘ JAK JAKIŚ PROFESJONALNY ORNITOLOG, a nie zwykły zapaleniec z rudą głową, na rowerze bez hamulców i z aparatem na ramieniu :D
2) Zdobyłam wyróżnienie w ogólnopolskim konkursie fotografii przyrodniczej "Zobaczyć dzieła Stwórcy". Nie ma to jak wysłać zdjęcia i o nich zapomnieć i otrzymać pocztą dyplom i nagrodę, ot tak :D
3) Chyba najważniejsze: DWA MOJE ZDJĘCIA BĘDĄ OPUBLIKOWANE W ALBUMIE, REKLAMUJĄCYM MAŁOPOLSKĘ. Jak dostanę album do rąk, nie omieszkam pokazać!
Sława rośnie- poza Witanowice, Tomice i Wadowice - sięga już na poziom Małopolski!
Oby tak dalej! Tylko do przodu! :)))
Cieszą takie rzeczy, że ktoś zauważa i docenia moją pasję. I że komuś się to może podobać.
Po studiach nie wyobrażam sobie siedzieć w korporacji i tłumaczyć maile od Rosjan. Rosję to ja podbiję z aparatem, o! ;) Innej opcji nie widzę.
I aż skrzydła rosną i chce się tylko więcej.
Dobra, koniec gadania. Tyle mówię dziś o zdjęciach, że pora parę pokazać, dla ogólnego zorientowania się, czy ta gadka jest w ogóle cokolwiek warta :D
Moje sławne Łabądki. (hihihihihi)
A tu idealnie widać całą rodzinkę.
Idealny model: 2+6 :)))
Żeby nie było, nie samymi łabędziami wielki witanowicki ornitolog żyje ;P
Są też bociany.
Zauważyłam w swoich zdjęciach ciekawą tendencję:
1) wszystkie zwierzęta w końcu przede mną uciekają
2) o ile uciekają- zazwyczaj na lewo :D
Sami popatrzcie na dwa bociany i koziołka poniżej:
Tym koziołkiem SIĘ JARAM. Jest mistrzowski. Sama dla siebie tym zdjęciem zdobyłam GRAND PRIX. :))))
To się nazywa być w odpowiednim czasie i miejscu i w odpowiednim momencie nacisnąć spust migawki Nikusia :))))))
Poniżej kolejna sarenka i zabawa w chowanego.
"Jestem rumiankiem, jestem rumiankiem... CZY TY NIE WIDZISZ, ŻE NAPRAWDĘ JESTEM RUMIANKIEM?!"
Co ciekawe- nie widziałam tego, robiąc zdjęcie, a dopiero podczas ucieczki- przy tej wdzięcznej kózce stały dwa dzieciaczki, które jednak rumianek zasłaniał tak skutecznie, że nie miałam pojęcia, co mnie omija :D
I jeszcze motylek, , samolot myśliwsko szturmowy RUSAŁKA OSETNIK gotowy do stratuuuuu!
Żeby nie było, że tylko zwierzęta... Mam też pejzaże.
W przededniu lata.
Miłego leniuchowania!!
Komentarze
Prześlij komentarz