Witaj, październiku!

Rozpoczął się drugi miesiąc jesieni, piękny, mistyczny październik, dziesiąty już miesiąc roku.
(Masakra.) Pędzi ten czas jak oszalały, nawet się nie obejrzałam, a wrzesień już minął.

Nie miałam ostatnio w ogóle czasu, na nic- o zdjęciach nawet nie wspominając, dlatego teraz odżywam.

Babie lato sprzyja. Pajęcze niteczki unoszą się w powietrzu, tworząc sieci pułapek, czyhających na spieszącego się zawsze i wszędzie przechodnia. To taki sygnał: zwolnij. Popatrz, jak jest pięknie. Popatrz. Czego chcieć więcej?

Cisza, święty spokój, piękne wieczory i jeszcze piękniejsze poranki. A, no i wielki plus i coś, co jakoś chwilowo przywiązuje mnie do siedzenia w jednym miejscu i nie przemieszczania się zbyt daleko: sarny znowu chętne na zdjęcia ;) pola jak na dłoni, więc i moi wdzięczni modele aż się proszą popaść w kadr.


To zdjęcia z niedzieli. 

Łowy tego dnia były nadzwyczaj udane. Im bardziej poznaję sarny, tym bardziej mnie fascynują ich ciekawość świata i zachowania: wystawiają języki, ryczą, puszczają oczka...Niesamowite zwierzaki. Pyszczusie moje kochane. 

PS. Kolory 100% naturalne, poranne.


Dziewczynka młoda, ciekawska- bardzo się mną interesowała, a z racji tego, że widziała jedynie buro-zieloną plamę, od tła wyróżniały mnie jedynie nieprzykryte włosy, podchodziła do mnie, chcąc się przekonać, czyją to też obecność wyczuwa...
Coś jest, ale nie wie co. :) 
Miałam chwilę, by sie napatrzeć, jaka jest piękna- jakieś całe 15 sekund, do czasu, aż nie zaalarmował jej kolega, czekający z tyłu.




Mistrzyni lewitacji :) 


Idę sobie, wracam już do domu, zadowolona po łowach, więc nie staram się zachowywać jakoś cicho, po prostu- idę normalnie.
Wyłażę z polany na moje rumiankowe pole...
UPS.
A tam taki piękny pan!!!
A tuż za nim stała jego świta- trzy dziewczynki. :) 


A to jeszcze jedno wrześniowe:


Pejzaże też są przednie:




Takie widoki za każdym razem udowadniają mi, że WARTO WSTAWAĆ RANO. :) 
Nie zobaczę tego nigdy indziej. 
Wstaje słońce nad tymi polami, a ja siadam sobie na mokrej, suchej już trawie, podpieram głowę i z otwartą paszczą wchłaniam krajobraz. Podziwiam piękno. Czyste piękno Natury. I to tak blisko mnie.
Uwielbiam takie chwile.




A kiedy po długiej drodze, wywiana porannym, rześkim wiatrem, idę drogą powrotną, już do domu, widzę taki krajobraz.


Witaj, nowy dniu.
Witaj, październiku.
Bądź dobry! 

PS. Ostatnio napisałam krótki artykuł, który równie dobrze mogę nazwać odą. Możecie go przeczytać i obejrzeć parę zdjęć pod tym linkiem: http://goryiludzie.pl/2016/09/moje-beskidy.html

Komentarze

Popularne posty