Wigilia.

Wigilia Świąt Bożego Narodzenia.

Podpatruję, co było rok temu- wspominałam, że "ciepło i aż wiosnę czuć w powietrzu (...) chyba aż wyciągnę rolki". Dziś smog dusi Małopolskę (za dużo się na ten temat naczytałam i teraz mam jakieś schizy po prostu xd), ogółem jest mało przyjemnie na polu, niby drzewa pięknie oszronione (albo paskudnie posklejane smogiem- co kto woli sobie wyobrażać; pozostańmy jednak przy pięknie!), ale brakuje jeszcze dwóch gramów słońca- wtedy zima miałaby swój urok.

Nie można jednak mieć wszystkiego. Najważniejsze, że są Święta, cisza, spokój i lenistwo!!! Ach, zapomniałam jeszcze o obżarstwie.

Zgodnie z tradycyjnym podziałem obowiązków w naszej rodzinie, swoją misję już wypełniłam i po prostu zeszłam z pola walki, czyt. WSZYSTKIE PLACKI JUŻ UPIEKŁAM I WYSZŁAM Z KUCHNI, ustępując pola do popisu pozostałym.

Jak co roku, najbardziej czekam na mistrzowską RYBĘ PO GRECKU, autorstwa mojego Taty. Nie pogardzę też Mamusinym żurkiem. Na deser zjem swojego makowca, przegryzając pierniczkami Eweliny, a Mateusz po wszystkim pozmywa naczynia. :D
To się nazywa idealne rozpisanie!

Pokażę Wam trochę zimowych czarów, jakie ostatnio stworzyłam.


Było -6*C.
Zainspirowana zdjęciami jakiegoś rosyjskiego fotografa, wyszłam na pole, uzbrojona w bańki i chciałam powtórzyć to, co udało się jemu: ZDJĘCIE ZAMROŻONEJ BAŃKI MYDLANEJ, co okazało się naprawdę sporym wyzwaniem, o czym sama się przekonałam. Bańki albo rozpryskiwały się od razu, w powietrzu, albo nadziewane jak na pale, pękały przy sztorcach lodowej szadzi. 
Nie zniechęciłam się jednakże, tylko dmuchałam nadal. ;)
Po jakiś 15 minutach, JEEEEEST! Bańka osiadła i powoli, powolutku zaczęła zamarzać. 
Po kolejnych 15 minutach wyglądała tak: 



W sumie tego dnia udało mi się osadzić i zamrozić dwie nieduże bańki: na hortensji, oraz na ozdobnej koniczynce.


I dwa najlepsze, ulubione:
(z czego to pierwsze doceniła nawet redakcja rosyjskiego NG:)))))) )



Czyż nie cudowne? 
Zima potrafi być piękna.
I nawet makro- również. 


Takie to uroki.

Kochani.
Czego bym chciała Wam, a przy okazji i sobie, życzyć na te Święta?

Dużo zdrowia- co z tego, że jest się bogatym, kiedy ono szwankuje. 

Uśmiechu-naprawdę warto umieć go odnajdywać w najprostszych rzeczach. Cieszyć się tym, że niebo jest niebieskie, że zakwitły kwiatki, że rosa na trawie, że kot wskoczył na kolana, nie wiem- że - cokolwiek.

Radości- na każdy dzień.

Miłości- poczucia tego, że jest się ważnym. O, na przykład moje koty, a zwłaszcza Vincent, bardzo okazują swoją miłość, kiedy otwieram rano saszetkę i wsypuję im do miseczki :D

Słońca- w dosłownym, ale przede wszystkim metaforycznym znaczeniu.

Kolorów- tego życzę przede wszystkim sobie, ale i Wam, by cieszyły Wasze oczy.

Spełnienia marzeń- to niesamowite uczucie, kiedy na własne oczy widzi się, jak coś ze sfery marzeń przechodzi w namacalną rzeczywistość. 

I zwykłego, głupiego szczęścia.


PS. Nasza szalona choinka i efekty specjalne.

Komentarze

  1. Przepiękny efekt z tymi bańkami *-*

    Wesołych Świąt :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mnie to zaciekawiło, tym bardziej cieszę się, że już za pierwszym pojawiły się takie efekty :)) będę próbować dalej!!

    Dziękuję! Tobie również! <3 i wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty