Złota polska jesień.
Złota polska jesień.
Na-resz-cie!
Łapię każdy promień słońca, wyduszam z niego ostatnie soki, jakby był cytryną, chłonę obrazy, zapachy, chłonę ciszę i w ogóle-w szczególe- ŁADUJĘ AKUMULATORY przed zimą.
W sumie to zmiana czasu jest najprostszą drogą do zimy, czyli coś z cyklu: wychodzę z domu w środku nocy, wracam w środku nocy, także taka mała rada: KORZYSTAJMY PÓKI MOŻEMY.
Póki jest z czego korzystać!! ;)
Ach, bajecznie spędziłam weekend.
Z GŁOWĄ W CHMURACH, tak pełna ekscytacji i adrenaliny, że pewnie wym wybuchła, gdyby weekend trwał cztery dni.
Sobota.
W sumie to brak mi słów na opisanie tego piękna, które mnie otacza. A JAK MI BRAKUJE SŁÓW, filologowi w dupę kopanemu, TO JUŻ JEST COŚ.
A z resztą, popatrzcie sami:
Dużo zdjęć, dużo się upisałam, a tu na sam koniec mam jeszcze anegdotkę.
Polecam, bardzo śmieszna.
A tak właściwie to mój ulubiony czarny humor.
Geneza: Byłam ostatnio na spotkaniu z taką rosyjską pisarką (Maja Kuczerska; i tak pewnie nikt jej nie zna), która w Moskwie prowadzi warsztaty dla osób, które chcą zostać pisarzami. Ludzie pytają się jej, o czym mogliby napisać książkę, a ona odpowiada: o tym, co widzicie i słyszycie wokół. Pisarz- to szpieg. Podpatruje, podsłuchuje, zawsze i wszędzie.
Skojarzyłam to sobie sama ze sobą: siedzę w busie i słucham, jak inni gadają przez telefon.
Robię to zwłaszcza wtedy, kiedy jest ciemno i nie mogę czytać.
Wczoraj bolałam bardzo, miałam ochotę podświetlać sobie książkę telefonem, bo tak bardzo miałam dość.
Najpierw pani z córką, pewnie etap gimnazjum, uczyły się chemii. Na cały regulator. Bus w myślach uczył się wspólnie.
-N?
-YYYYYYYYYYYYYY. Azot?
-Brawo! H?
-Yyyy... yyyyy. wodór?
-Pięknie, umiesz doskonale! Zgłoś się do odpowiedzi! A jeszcze Pb?
-YYYY...Eeee.
-Polskie buty!
-Yyyyy.... oooo...
-Polskie buty! Ołów!
Se myślę: wow. Gdybym ja tak umiała, to bym się pod ziemię zapadła z tą wiedzą i się do niej nie przyznawała.
Potem znowu, pani opowiada, jak to jej koleżanka urodziła dziecko. (zachowuję oryginalną stylistykę.)
-Nooo... trzecie dziecko, dziewczynkę chciała... A jak tu zobaczyła siuroka to się prawie porzygała! Czwarty siurok w domu!
(Aga wali łbem o szybę.)
-Ja na jej miejscu bym sobie sukę (psa) kupiła, bo z tyloma facetami to bym się samotna czuła!
(szyba, szyba, szyba!)
Potem pani wyszła.
Przyszedł pan i rozmawia z kimś-tam o wyborach:
-No, to kto to się tam dostał? Komuchy nic nie zawojowały?
(szyba, szyba.)
Masakra. Takich historii są setki. Gdybym zapisywała przez wszystkie cztery lata same perełki z busa, naprawdę niezła kniga by wyszła :D ech, ech, ech.
Zostanę pisarzem, to już postanowione.
Bywajcie!
Na-resz-cie!
Łapię każdy promień słońca, wyduszam z niego ostatnie soki, jakby był cytryną, chłonę obrazy, zapachy, chłonę ciszę i w ogóle-w szczególe- ŁADUJĘ AKUMULATORY przed zimą.
W sumie to zmiana czasu jest najprostszą drogą do zimy, czyli coś z cyklu: wychodzę z domu w środku nocy, wracam w środku nocy, także taka mała rada: KORZYSTAJMY PÓKI MOŻEMY.
Póki jest z czego korzystać!! ;)
Ach, bajecznie spędziłam weekend.
Z GŁOWĄ W CHMURACH, tak pełna ekscytacji i adrenaliny, że pewnie wym wybuchła, gdyby weekend trwał cztery dni.
Sobota.
W sumie to brak mi słów na opisanie tego piękna, które mnie otacza. A JAK MI BRAKUJE SŁÓW, filologowi w dupę kopanemu, TO JUŻ JEST COŚ.
A z resztą, popatrzcie sami:
Po wycieczce po lasach, koniec końców, skończyłam w polach.
(SZYK ZDANIA I JEGO LOGIKA- PRZERAŻA.)
Tak podejść sarny! Tak podejść!
Za to uciekały... w przenośni i dosłownie- w podskokach.
Chińskie zdjęcie roku: sarna przeskakuje (!) sarnę.
Mam jeszcze kupę zdjęć z niedzieli.
Z racji zmiany czasu na zimowy ( tfu, swołocz, nienawidzę. ) wszyscy dostaliśmy od losu gratisową godzinę, większość ją pewnie przespała, a ja wstałam o 6:20 i poszłam sobie w pizdu, w pola.
Pierwszy mrozik, mleczna mgiełka rozlana ponad górami...
I idzie jakiś debil z aparatem, ścieszony, z głową we mgle, i wraca po dwóch godzinach...
Chyba tylko ja to rozumiem. ;)
Powiem Wam jedno.
To, co ta poranna, jesienna mgła wyrabia ze zdjęciami ( I W OGÓLE- Z LUDZKIM POJĘCIEM!!) , to jest nie do opisania, nie do wyobrażenia, nie do ogarnięcia.
Cuda-niedziwy, jedno wielkie szaleństwo.
Wiem, wiem, zapewne mało ludzi podziwia mój zapał, no ale cóż. Życie. :D
Kurde. Już dawno nie miałam tak dzikich i zarazem tak... dobrych? zdjęć...
Przynajmniej na moje oko.
Jeszcze na deserek, pochwalę się jaki ze mnie cwaniak i szczęściarz :D
SS.
Synchroniczne sarenki. :)
ŁAAAAAAAAAAAA.
Nie wiedziałam, czy mam skakać, biegać w kółko, tarzać się w trawie, czy po prostu... się zamknąć i podziwiać.
No tak, to był najlepszy wybór.
Lisia. <3
Duuża Lisia.
Lisia sobie poszła, dwie ( z siedmiu w sumie sarenek ) wróciły do śniadania.
A ja musiałam (wreszcie) wrócić do domu. ;)
Cuda, same cuda.
Dużo zdjęć, dużo się upisałam, a tu na sam koniec mam jeszcze anegdotkę.
Polecam, bardzo śmieszna.
A tak właściwie to mój ulubiony czarny humor.
Geneza: Byłam ostatnio na spotkaniu z taką rosyjską pisarką (Maja Kuczerska; i tak pewnie nikt jej nie zna), która w Moskwie prowadzi warsztaty dla osób, które chcą zostać pisarzami. Ludzie pytają się jej, o czym mogliby napisać książkę, a ona odpowiada: o tym, co widzicie i słyszycie wokół. Pisarz- to szpieg. Podpatruje, podsłuchuje, zawsze i wszędzie.
Skojarzyłam to sobie sama ze sobą: siedzę w busie i słucham, jak inni gadają przez telefon.
Robię to zwłaszcza wtedy, kiedy jest ciemno i nie mogę czytać.
Wczoraj bolałam bardzo, miałam ochotę podświetlać sobie książkę telefonem, bo tak bardzo miałam dość.
Najpierw pani z córką, pewnie etap gimnazjum, uczyły się chemii. Na cały regulator. Bus w myślach uczył się wspólnie.
-N?
-YYYYYYYYYYYYYY. Azot?
-Brawo! H?
-Yyyy... yyyyy. wodór?
-Pięknie, umiesz doskonale! Zgłoś się do odpowiedzi! A jeszcze Pb?
-YYYY...Eeee.
-Polskie buty!
-Yyyyy.... oooo...
-Polskie buty! Ołów!
Se myślę: wow. Gdybym ja tak umiała, to bym się pod ziemię zapadła z tą wiedzą i się do niej nie przyznawała.
Potem znowu, pani opowiada, jak to jej koleżanka urodziła dziecko. (zachowuję oryginalną stylistykę.)
-Nooo... trzecie dziecko, dziewczynkę chciała... A jak tu zobaczyła siuroka to się prawie porzygała! Czwarty siurok w domu!
(Aga wali łbem o szybę.)
-Ja na jej miejscu bym sobie sukę (psa) kupiła, bo z tyloma facetami to bym się samotna czuła!
(szyba, szyba, szyba!)
Potem pani wyszła.
Przyszedł pan i rozmawia z kimś-tam o wyborach:
-No, to kto to się tam dostał? Komuchy nic nie zawojowały?
(szyba, szyba.)
Masakra. Takich historii są setki. Gdybym zapisywała przez wszystkie cztery lata same perełki z busa, naprawdę niezła kniga by wyszła :D ech, ech, ech.
Zostanę pisarzem, to już postanowione.
Bywajcie!
Mieszkasz w przepięknej okolicy <3
OdpowiedzUsuńZdjęcia są przecudowne - aż się przyjemnie na nie patrzy ♥
Zgodzę się z Tobą- nade wszystko inne ubóstwiam swoją Małą Ojczyznę. :)
Usuńdziękuję! nawet nie wiesz, jak bardzo mi miło z tego powodu <3